Po remisie Nidy z Granatem Skarżysko 2:2 podopieczni Waldemara Szpiegi poczuli się dość pewnie. Sparta uległa w kolejce numer 32 Neptunowi Końskie 1:4 po słabej grze i jakby godziła się ze swoim losem. Tyle tylko, że zespół z Kazimierzy Wielkiej w kolejnej serii, tak jak inni wcześniej dostał punkty walkowerem z Lubrzanką Kajetanów. Nida pojechała po punkty do Rudek, ale dobrze grający GKS pokonał ją 5:2.
W ostatniej serii Nidę czekał przeciwnik wagi superciężkiej - Star Starachowice, który okazał się zbyt mocny i rozbił podopiecznych Waldemara Szpiegi 6:1. Drugi zespół rozgrywek nie zastosował taryfy ulgowej. - Nida nie miała nic do powiedzenia - przyznał Mateusz Jagiełło, defensor Staru, który po spotkaniu dowiedział się, że Sparta wygrała z AKS Busko, mimo iż przegrywała 0:1. Sparta na mecie wyprzedziła Nidę o jeden punkt.
- Nie wiem jak to możliwe, że przegraliśmy - zastanawia się Sławomir Grzesik, trener AKS, który wyszedł na prowadzenie po golu Mateusza Zacharskiego. Potem goście zmarnowali kilka setek, także wskutek świetnej postawy w bramce Artema Homelko, znakomitego golkipera z Białorusi. Sparta odwróciła losy meczu i sensacyjnie się utrzymała, kosztem Nidy do której zimą przyszedł Waldemar Szpiega i kilku jak na tę ligę bardzo dobrych zawodników.
Nida potrzebuje wychowanków, by znowu stanowili o sile pierwszej drużyny. Klub czeka długofalowy proces, jeśli chce liczyć się na dłuższą metę w świętokrzyskiej piłce.
Jaromir Kruk / Fot. Tomasz Wierzbicki