Jak się czujesz z faktem, że jesteś strzelcem historycznej pierwszej bramki na stadionie w Kielcach?
Wciąż doskonale pamiętam tę chwilę. Faktycznie, była to pierwsza bramka zdobyta na nowo otwartym stadionie. Nie była ona jednak zbyt urodziwa, ale to już mniej ważne. Najsympatyczniejsze jest to, że zapadła ona w pamięci i dała mojej drużynie, czyli Zagłębiu Lubin punkt. To fantastyczna sprawa, tym bardziej że stadion w Kielcach był pierwszym obiektem w Polsce, z tych nowocześniejszych. Pamiętam, że obecny był też komplet kibiców.
Uważasz, że wyciągnąłeś ze swojej kariery maksimum? Mogłeś więcej osiągnąć?
Mogłem zrobić więcej. Wiele zależało ode mnie, choćby to aby się lepiej prowadzić. Gdyby dopisało też zdrowie to miałbym większe możliwości. Nie zawsze wszystko jednak idzie zgodnie z planem. Dobrze, że obecnie jestem sprawny i wciąż mogę się ruszać.
Żałujesz, że nie zagrałeś w żadnym zagranicznym klubie?
Gdybym nie zerwał więzadeł w wieku 20 lat to wyjazd za granicę byłby bardzo realny. Później moje umiejętności nie były już na takim poziomie, abym mógł próbować swoich sił w innym kraju. Pojawiały się konkretne oferty z różnych lig, ale nie tych najważniejszych.
Licznik występów w reprezentacji zatrzymał się na trzech spotkaniach i jednym trafieniu. Liczyłeś na kolejne powołania?
Określiłbym siebie jako solidnego zawodnika ligowego, z większymi przebłyskami. Te dobre momenty, które miałem pomogły mi dostać się do reprezentacji Polski. Uczciwie uważam, że nie miałem jednak zdrowia oraz wystarczających umiejętności, aby stać się etatowym reprezentantem na dłuższą metę.
Wyjątkowo dobrze wspominasz mecze z Koroną? Mierzyłeś się z kieleckim klubem dwadzieścia razy i pięciokrotnie trafiałeś do bramki.
Zgadza się! Można powiedzieć, że nie tylko Korona, ale i Legia była moim ulubionym rywalem. Przyjemnie gra się na pięknych stadionach, na które przychodzi wielu kibiców. Z reguły w Kielcach tak właśnie było. Wyniki nie zawsze były dla mnie korzystne, bo w barwach Jagiellonii przegrałem z Koroną 0:5 oraz 1:4. Gdy grałem w Zagłębiu Lubin to również padało wiele bramek i nie brakowało emocji.
Co aktualnie robisz w życiu?
Jestem grającym trenerem w Unii Racibórz. Czas pokażę i rynek zweryfikuje czy to będzie moja przyszłość. Aktualnie wygląda to dość optymistycznie, bo awansowaliśmy do czwartej ligi, trzy kolejki przed końcem sezonu.
Po raz kolejny zagrałeś na Turnieju Grudniowym trójek. Jak Ci się podoba atmosfera i organizacja?
Panuje piłkarska atmosfera, ale jest też dużo zabawy, która jednak się kończy wraz z rozpoczęciem turniejowych meczów. Proponowałbym wszystkim dzieciom, aby brały udział w takich imprezach. System gry po trzech jest bardzo intensywny i dynamiczny. Mnie to przypada do gustu, bo ciągle coś się dzieje.