W obozie kielczan panuje ostrożny, ale wyraźny optymizm. Przede wszystkim dzięki formie prezentowanej w ostatnich tygodniach. Podopieczni Talanta Dujshebaeva w połowie listopada rozegrali znakomite zawody przeciwko Aalborgowi, a remis 32:32 padł dopiero po celnym rzucie Thomasa Arnoldssena w samej końcówce. Duńczycy kilka dni później obronili własną halę (34:27), jednak Industria szybko wróciła na zwycięską ścieżkę – 26 listopada pokonała w Kielcach Dinamo Bukareszt. Dzięki temu przewaga nad rumuńską drużyną urosła do pięciu oczek, co może mieć ogromne znaczenie w wiosennym układzie tabeli. Obie ekipy zmierzą się bowiem z identycznymi rywalami: Füchse Berlin, Telekomem Veszprem, Sportingiem oraz Kolstad Handball. A że Dinamo potrafi sprawić kłopot faworytom - czego dowodem była ich wygrana z Nantes - zdobyte wcześniej punkty mogą być dla kielczan bezcenne.
-Nie oglądamy się na innych. Mamy zapas nad Dinamem i chcemy patrzeć wyłącznie do przodu. Wiemy, jak duży krok możemy zrobić, jeśli wygramy, ale Nantes to niezwykle trudny teren - podkreślał na konferencji prasowej Krzysztof Lijewski. Zwrócił też uwagę na ofensywną siłę gospodarzy, którzy w tym sezonie już pięciokrotnie kończyli mecze z wynikiem powyżej 30 trafień.
Kibice wciąż mają w pamięci październikowe starcie obu zespołów, gdy HBC Nantes zwyciężyło w Kielcach 35:27. Francuzów do triumfu poprowadził Aymeric Minne, zdobywca aż 13 bramek. W ekipie Industrii najskuteczniejszy był Artsem Karalek (7 trafień). Kielczanie zagrali wówczas mocno osłabieni - zabrakło Klemena Ferlina, Alexa Dujshebaeva i Michała Olejniczaka. I choć Olejniczak nadal nie wrócił do gry (uraz uda), a Benoit Kounkoud przechodzi rehabilitację po operacji, kadra jest w dużo lepszym stanie niż półtora miesiąca temu.
- W większości jesteśmy gotowi. Z takimi drużynami możemy wygrywać, jeśli zagramy konsekwentnie i nie będziemy popełniać prostych błędów. Klucz to dwie dobre połowy - mówił Arkadiusz Moryto, który w Nantes będzie jedynym zdrowym leworęcznym skrzydłowym. Jego uniwersalność może okazać się bezcenna, zwłaszcza że w rewanżu z Aalborgiem brak gracza o takiej charakterystyce został bezlitośnie wykorzystany przez rywali.
Najwięcej emocji tradycyjnie budzi defensywa kielczan - element, który w dużej mierze zdeterminuje wynik czwartkowego meczu. - Liczę na zupełnie inne spotkanie niż to pierwsze. Jedziemy walczyć i wierzymy, że możemy wywieźć zwycięstwo - zapewniał Piotr Jędraszczyk.