Sytuacja przed finałem
Industria Kielce ma za sobą bardzo trudny tydzień. Najpierw kielczanie po ciężkim boju odpadli w karnych w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z SC Magdeburgiem 25:27, by następnie cztery dni później zmierzyć się w półfinale Pucharu Polski z Energą Wybrzeże Gdańsk. Nic dziwnego, że Mistrzowie Polski byli bardzo zmęczeni, co było widoczne na parkiecie. Po pierwszej połowie schodzili przegrywając jedną bramką. Charakter oraz jakość na najwyższym poziomie pozwoliły przezwyciężyć dolegliwości podopiecznym Talanta Dujshebaeva i wygrać Energą 33:30.
Finał
Zawodnicy Industrii do finału przystępowali całkowicie pozbawieni energii. Mimo to pierwsze minuty należały zdecydowanie od nich. Utrzymywali dwubramkowe prowadzenie przez dłuższy czas. Przewaga trwała do 13. minuty, kiedy to Dawid Dawydzik zdobył wyrównującą bramkę. Remis utrzymywał się długo aż do 25. minuty. Płocczanie skutecznie wykorzystywali każdy błąd Industrii i zdobyli trzy bramki przewagi (13:10). Później dorzucili kolejne dwa trafienia. Nadzieję w kieleckim kibicom przywrócił kapitan, Alex Dujshebaev, który po długim okresie posuchy trafił do siatki rywali.
Mecz z każdą sekundą stawał się coraz bardziej brutalny. Już w pierwszej części spotkania sędziowie ukarali Mirsada Terzicia czterema minutami (rzadko przyznawana kara w piłce ręcznej) za atak na szyję Arkadiusza Moryty. Natomiast w drugiej połowie miała miejsce dziwna sytuacja - arbitrzy skorzystali z wideoweryfikacji. Uznali, że Leon Susnja za zaatakowanie twarzy Artsema Karaleka musi otrzymać czerwoną kartkę. Ale kilkadziesiąt sekund później znów podeszli do monitorów i przyznali dwie minuty kary Artsemowi Karalekowi.
Po chwili doszło do kolejnego brutalnego ataku na twarz zawodnika Industrii. Poszkodowanym był Haukur Thrastarson, który otrzymał cios łokciem od Kirila Samoilę. Szczypiornista Wisły otrzymał czerwoną kartkę. Pomimo osłabionego składu Wisła Płock zyskiwała coraz większą przewagę punktową. W ofensywie nie do zatrzymania był Michał Daszek, który zdobył 11 bramek i został wybrany MVP spotkania. Wisła Płock ostatecznie wygrała 29:20.
Wypowiedzi
- Gratulacje dla zespołu z Płocka. Zagrali fantastyczny mecz. Dla chłopaków z naszej drużyny czapki z głów, bo starali się ile mogli. Widać było ogromne zmęczenie ostatnimi meczami. To jest naprawdę niedorzeczne i niedopuszczalne, by grać tyle meczów w takim krótkim okresie. A zawodnicy i tak walczyli, i grali na maksa.
Przyczyny porażki? Kontuzje, okrojony skład, mało treningów, brak regeneracji. Bez tego nie jest się w stanie walczyć o trofea. Jeżeli trzy dni wcześniej gra się mecz ćwierćfinałowy w Lidze Mistrzów, cały następny dzień jest się w podróży i przyjeżdża się na turniej finałowy Pucharu Polski zmęczony i poobijany, to takich rzeczy się nie da przeskoczyć. - mówił Kryzsztof Lijewski, drugi trener Industrii.
- Wynik wygląda niezbyt pozytywnie dla nas, to naprawdę daliśmy z siebie wszystko. To pokazuje, że nie mieliśmy tego wiele. Możemy szukać wielu wymówek, ale zespół z Płocką był świetnie przygotowany do tego meczu. Zasłużenie zdobyli Puchar Polski. My popełniliśmy za dużo prostych błędów w ataku, przegraliśmy kilka pojedynków jeden na jeden w obronie. Wydaje mi się, że głównie ofensywa była naszą bolączką. - ocenił Paweł Paczkowski, prawy rozgrywający kieleckiego zespołu.
Industrii Kielce pozostaje obrona tytułu Mistrza Polski. Pierwsze finałowe starcie z Wisłą Płock odbędzie się 19 maja na wyjeździe. Początek spotkania zaplanowany jest na godzinę 15.
