Mecz rozpoczął się od rzutu karnego, który wykonał Szymon Wiaderny, otwierając wynik spotkania. Gospodarze odpowiedzieli niecelnym strzałem Hubera Korneckiego. Kielczanie od początku prezentowali solidną grę w defensywie, nie dając rywalom żadnych argumentów do ataku. Już w trzeciej minucie goście objęli prowadzenie 0:3, dążąc do jak najszybszego stłamszenia przeciwnika.
Pierwsza bramka dla gospodarzy padła w czwartej minucie po rzucie z siódmego metra – Konrad Cegłowski z łatwością pokonał Miłosza Wałacacha. Warto dodać, że od pierwszych minut w ataku grał Tomasz Gębala, który w ciągu pięciu minut zdobył dwie bramki. W ósmej minucie wicemistrzowie Polski musieli grać w podwójnym osłabieniu z powodu kar nałożonych na Theo Monara i Benoita Konkouda. Mimo przewagi liczebnej Wojskowi nie potrafili ani razu trafić do siatki rywala; najlepszą okazję mieli, gdy bramka przeciwników była pusta, jednak rzut z połowy boiska okazał się niecelny, a piłka trafiła w poprzeczkę. Kielczanie przez ponad dziewięć minut (od 7. do 16. minuty) nie potrafili zdobyć gola.
W bramce świetnie spisywali się obaj golkiperzy, którzy swoimi interwencjami skutecznie bronili dostępu do swoich bramek. Niemoc strzelecką przełamał Arkadiusz Moryto tuż przed końcem 16. minuty, gdy skrzydłowy Industrii trafił z połowy boiska (3:6). Gospodarze również mieli problemy ze zdobywaniem bramek, jednak ich zła passa trwała o minutę krócej. Na szczęście ostatnie dziesięć minut pierwszej części gry w wykonaniu gości było nieco lepsze.
W 21. minucie podwyższyli swoją przewagę do sześciu trafień (4:10). Warto zaznaczyć, że na listę strzelców wpisał się młodziutki 17-letni Jakub Osuch. Śląsk w tym meczu potrafił jednak wysoko postawić poprzeczkę rywalom, wielokrotnie powstrzymując ich przed kolejnymi trafieniami. W bramce dobrze spisywał się Patryk Małecki, którego skuteczność interwencji po pierwszej połowie wyniosła 13%, co świadczy o dobrej postawie zawodnika zespołu beniaminka. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 6:14 dla kielczan.
Druga część meczu rozpoczęła się od straty piłki w ataku gospodarzy, co zaowocowało szybką kontrą Michała Olejniczaka. W 32. minucie Szymon Wiaderny wyprowadził Industrie na dziesięciobramkową przewagę (6:10). Wrocławianie odpowiedzieli dopiero po rzucie karnym wykonanym przez Konrada Cegłowskiego. Po przerwie od razu dało się zauważyć, że Talant Dujszebajev przeprowadził z zawodnikami rozmowę wychowawczą, mającą na celu uświadomienie szczypiornistom z Kielc, jak istotne jest to spotkanie. Nie można było lekceważyć rywala, który jest beniaminkiem w obecnej kampanii. Żółto-Biało-Niebiescy byli znacznie efektywniejsi niż w pierwszej części meczu. W 45. minucie Śląsk przegrywał 11:25, co praktycznie zamykało drogę do korzystnego wyniku dla gospodarzy.
Warto zwrócić uwagę na postać Miłosza Wałacha, który w tym spotkaniu zaprezentował się naprawdę dobrze, zwłaszcza w porównaniu do ostatniego meczu w Lidze Mistrzów. Jego skuteczność w interwencjach może napawać optymizmem przed środowym starciem z Pick Szeged na węgierskiej ziemi. Ostatnie minuty to dominacja klubu z Kielc, choć momentami w zespole pojawiały się drobne dekoncentracje, które kończyły się szkolnymi błędami lub niecelnymi rzutami. Wrocławianie w tym aspekcie naśladowali swojego utytułowanego rywala z województwa świętokrzyskiego. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 18:35.
Śląsk Wrocław - Industria Kielce 18:35 (6:14)
Industria: Wałach, Mestrić - Osuch 2, Olejniczak 3, Wiaderny 5, Kounkoud 3, Karacić 1, Moryto 8, D. Dujszebajew 2, Surgiel 2, Gębala 2, Karaliok 3, Rogulski 2, Monar 2.
Śląsk: Młoczyński, Małecki - H. Kornecki 2, J. Przybylski 2, Granowski 1, Cegłowski 5, Famulski, Burtan 1, Jankowski, Kołodziejczyk, Gądek 3, Ramiączek 1, Salacz 2, Wielgucki 1.