Zbulwersowany całą sytuacją jest kandydat Paktu Senackiego do Senatu RP, Henryk Milcarz, któremu orlenowskie wydawnictwo Polska Press odmówiło publikacji swoich reklam wyborczych w dzienniku Echo Dnia.
Komitet Wyborczy Nowa Lewica za pakiet ogłoszeń zapłacił, na podstawie zlecenia przyjętego i podpisanego przez dział reklamy „Echa Dnia”. W środę przedstawiciel działu reklamy „Echa Dnia” zadzwonił do sztabu Milcarza z informacją, ze ogłoszenia się nie ukażą. Poproszony o pisemne uzasadnienie przysłał mailem pismo, podpisane przez Annę Zapert, pełnomocniczkę zarządu Polska Press. Treść tego pisma – zdaniem Milcarza - jest skandaliczna i kuriozalna. Kontrolowane przez Orlen wydawnictwo nie puści ogłoszeń, ponieważ „nie do pogodzenia z jego linią programową są wartości lewicowe i rozumienie polskiej racji stanu, prezentowane przez przedstawicieli Lewicy, której Komitet Wyborczy zlecił ogłoszenie wyborcze”. Dalej Polska Press powołuje się na własny regulamin oraz art. 36 ust. 4 ustawy Prawo Prasowe, które pozwala nie przyjąć ogłoszenia, którego treść "jest sprzeczna z linią programową bądź charakterem publikacji".
- W tym piśmie nie ma w ogóle odwołania do treści mojego ogłoszenia, zawartości zdjęć, czy grafik. Dowiedziałem się natomiast, że bez względu na to, co by Nowa Lewica i jej komitet wyborczy przysłał, trafi do kosza. To jakaś odpowiedzialność zbiorowa, która dotyka mnie osobiście, jako kandydata w demokratycznych wyborach – mówi Milczarz i dodaje: - Nowa Lewica jest legalnie działającą partią, jej Komitet Wyborczy został zarejestrowany jak każdy inny. Ja reprezentuję nie tylko Lewicę, ale przecież KO, PSL i Polskę 2050. Polska Press próbuje wpływać na wynik wyborów. To skandaliczna cenzura prewencyjna, jesteśmy już chyba nie na Węgrzech, ale w Białorusi.
Świętokrzyski lider Nowej Lewicy, poseł Andrzej Szejna również nie krył swojego oburzenia, a winnym wskazał Jarosława Kaczyńskiego, którego makietę przyniesiono na konferencję prasową.
- Od 1989 roku nie było tak skandalicznej sytuacji jak dziś, będę reagował w instytucjach zajmujących się prawami człowieka - stwierdził poseł.