Kielczanie po raz drugi w sezonie zmierzą się z mistrzami kraju. Pierwsze spotkanie miało miejsce 7 września w Łódzkiej Atlas Arenie podczas finałowego meczu o Superpuchar Polski, w którym lepsi okazali się Nafciarze, wygrywając 27:23. W jutrzejszym meczu faworytem jest zespół z Kielc, który, w przeciwieństwie do swoich rywali, prezentuje się dobrze na arenie międzynarodowej. W miniony czwartek podopieczni Talanta Dujszebajeva pokonali niemiecki SC Magdeburg, wicemistrza świata, wynikiem 27:26. Z kolei Wisła musiała uznać wyższość Fusche Berlin, przegrywając 25:24 i tym samym po raz kolejny straciła szansę na zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Czy kielczanom uda się zdobyć parkiet w Płocku?
– Jak zwykle, powtórzę te proste słowa: musimy zagrać świetnie w obronie, skutecznie w pojedynkach jeden na jeden, unikać błędów i tak dalej. Jestem pewien, że doświadczenie gry razem przez, ja myślę, że gdzieś sześć, sześć i pół lat, praktycznie za ten okres, nie zmienili zadziory zawodników, to jest naprawdę, ja myślę, że to jest duża matura. Grając mocną, agresywną obroną, gdzie każdy wie, co ma robić, stajemy się silniejsi. Co roku idą do przodu, a dla nas to bardzo pozytywne. Dla piłki ręcznej obecność takiego zespołu jak Orlen Wisła Płock w naszej lidze i Lidze Mistrzów jest korzystna – wyjaśniał Talant Dujszebajev.
Mecz, jak zawsze przed jego rozpoczęciem, zapowiada się emocjonująco. W obozie Płocka słychać ogromną mobilizację, aby przywrócić zaufanie kibiców, którzy mogą czuć się rozczarowani wynikami w Europie.
– Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ważny czeka nas pojedynek. Kielce to niewątpliwie zespół z europejskiej czołówki. Jestem przekonany, że w niedzielę będzie to mecz pełen walki – powiedział Przemysław Krajewski, skrzydłowy ORLEN Wisły Płock, na łamach klubowej strony.
Wróćmy jednak do rozgrywek ligowych. Kielczanie, z serią siedmiu zwycięstw, przewodzą ligowej stawce. W ostatnim spotkaniu pokonali jedną z najsłabszych ekip w lidze, Zepter KPR Legionowo, wynikiem 34:19. Szczypiorniści z Płocka wygrali przed własną publicznością 40:31 z Azotami Puławy. Mecze na linii Kielce-Płock rządzą się swoimi prawami. Zawodnicy mistrza Polski, mimo słabej dyspozycji w Europie, mogą wznieść się na wyżyny swoich możliwości, aby pokonać po raz kolejny największego rywala na krajowym podwórku.
– Myślę, że Płock prezentuje znacznie lepszą jakość gry przeciwko nam niż w Lidze Mistrzów. Gdyby grali tak, jak w meczach z nami w Lidze Mistrzów, mieliby znacznie więcej punktów. Nie bierzemy tego zbyt blisko do siebie. Każdy mecz jest inny. Czasami zdarzają się czerwone kartki, których nie dostajemy w Lidze Mistrzów. Miałem 100 meczów z jedną czerwoną kartką, a w ostatnich siedmiu meczach dostałem cztery lub pięć. Nic z tym nie można zrobić, trzeba być przygotowanym i uważać na linii gry. Z Barceloną nie udało nam się zagrać tak, jak chcieliśmy. Mimo że nasi bramkarze nie pozwolili nam być pewniejszymi w obronie, i tak było nieźle. Mecz z Płockiem to zawsze inna historia, inna bajka. Za każdym razem dzieje się coś nowego- wyjaśniał Artsem Karalek, zawodnik Industrii Kielce.
Czy kielczanom uda się zdobyć parkiet w Płocku? O tym przekonamy się jutro (12 października). Pierwsza syrena zabrzmi punktualnie o 12:30.