- Każde medium wybiera formę, w jakiej chce protestować. Jedni nie nadają w ogóle, inni publikują komunikaty, a jeszcze inni informują o zaistniałej sytuacji – tłumaczy Rafał Tatarek. - Akcja protestacyjna wynika z planów rządu. To zupełnie nowa danina. A warto tutaj zaznaczyć, że media - tak jak wszystkie inne firmy w naszym kraju - płacą podatki. Musimy uiszczać opłaty PIT lub CIT, w zależności od wybranej formy, VAT, a dodatkowo stacje radiowe czy telewizyjne płacą tantiemy na rzecz nadawców, koncesję, opłaty rezerwacyjne i inne. Teraz rząd chce do tego dołożyć dodatkową opłatę w wysokości 7,5 proc. od przychodów, czyli płaconą bez względu na to, czy firma zarabia, czy nie. Za nami ciężki rok, a teraz niektóre firmy będą musiały zaciągnąć kredyty, żeby zapłacić ten podatek, a to w dłuższej perspektywie przełoży się na zwalnianie pracowników.
Podatek od przychodów oznacza, że ustawodawca nie uwzględnia w nim ponoszonych przez firmę kosztów.
- Ustawodawcę nie interesuje, ile kosztuje wyprodukowanie reklamy, jakie są koszty emisji - powiedział prezes zarządu Świętokrzyskiej Grupy Mediowej. - Tworzenie dobrych lokalnych mediów generuje koszty, ale to nie interesuje rządu. Chcą nałożyć na nas dodatkowy podatek, którego nie płacą właściwie żadne inne branże.
Według wyliczeń pomysłodawców tej ustawy wpływy do budżetu z nowego podatku powinny wynieść od 800 mln do 1 mld zł rocznie.
- Ta ustawa ma teoretycznie wspomagać NFZ w walce z pandemią koronawirusa. Ale według zapowiedzi do budżetu NFZ-u ma z tej kwoty trafić 300 mln zł. A warto zaznaczyć, że roczny budżet Funduszu to 100 mld zł, co znaczy, że ten wpływ to malutka kropelka w morzu - mówi Tatarek. - Ten podatek uderzy w media lokalne, regionalne i ogólnopolskie, ale nie w media publiczne, które co roku dostają od rządu 2 mld zł. Czyli media prywatne mają się tak naprawdę zrzucić na media publiczne, co wyczerpuje znamiona nieuczciwej konkurencji.
Nowy podatek może być gwoździem do trumny dla niezależnych lokalnych mediów.
- Media są zależne od kondycji przedsiębiorców, a ta w ostatnich miesiącach mocno ucierpiała – powiedział prezes ŚGM-u. - W tym trudnym czasie, jako media lokalne, robiliśmy wiele, żeby pomagać mieszkańcom świętokrzyskiego. Organizowaliśmy różne akcje, promowaliśmy dowożenie posiłków dla medyków, obniżaliśmy ceny reklam do branż, które najmocniej ucierpiały z powodu ograniczeń pandemicznych, byliśmy bardzo elastyczni, w stosunku do wszystkich kontrahentów jeżeli chodzi o płatności, na prośbę klientów wstrzymywaliśmy czy przesuwaliśmy kampanie reklamowe. A teraz na nas zrzuca się ciężar finansowania walki z covidem. Docelowo może się to skończyć tym, że media lokalne w dużej części przestaną istnieć. Media nie są wysokomarżowym biznesem, mają duże koszty. Ten podatek nie uwzględnia faktu, że w mediach pracują ludzie. A po jego nałożeniu będzie trzeba ograniczać zatrudnienie, aby utrzymać się na rynku. Lokalne media znajdą się na krawędzi upadku i będą przejmowane przez globalne koncerny. A to będzie niosło za sobą centralizację przekazu medialnego. I nie będzie już lokalnych stacji radiowych czy telewizyjnych z lokalnymi informacjami, tylko ten sam przekaz w różnych miastach powstający głównie w Warszawie.
W projekcie ustawy można przeczytać, że podatek będzie się różnił w zależności od medium. Inne stawki będą obowiązywać rozgłośnie radiowe czy stacje telewizyjne, a inne wydawców prasy drukowanej.
- To dziwna sytuacja. O ile można zrozumieć, że inne przepisy mają dotyczyć Facebooka czy Google, choć oni i tak zapewne unikną opodatkowania, o tyle nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego telewizja czy radio są inaczej traktowane niż prasa, w której limity są 15-krotnie wyższe niż w innych mediach - podkreśla Rafał Tatarek. - Lokalne gazety, rozgłośnie czy telewizje rywalizują o tego samego klienta na niewielkim lokalnym rynku, a będą płacić różne podatki. To nie jest uczciwe.
Zdaniem Rafała Tatarka rozwiązaniem jest niewprowadzanie tej szkodliwej ustawy. - Chcemy być traktowani w sprawiedliwy sposób i dlatego interweniujemy, żeby stawki były identyczne dla prasy, radia czy telewizji. Niech rządzący pozwolą nam konkurować w uczciwy sposób i nie zabijają lokalnych mediów – powiedział prezes ŚGM-u.