W pierwszym trymestrze ciąża Kasi przebiegała perfekcyjnie. Dopiero w drugim trymestrze zaczęły się komplikacje, które były na tyle poważne, że w grę mogło wejść usunięcie ciąży. Oczekujący syna rodzice podjęli decyzję, aby zawalczyć o wymarzone dziecko. Jak mówi Kasia Ślusarz-Cieślik, wtedy dowiedziała się, że urodzi przed terminem.
- Musieliśmy tylko na tyle uzbroić się w cierpliwość, ja musiałam leżeć do końca ciąży, żeby to dziecko urodziło się jak najpoźniej. Żebyśmy mogli go ratować. Tak też się stało, wywalczyliśmy dość długi czas, bo 3 miesiące. Syn urodził się jako bardzo skrajny wcześniak - mówi Kasia.
Jaś obciążony jest wcześniaczymi chorobami i powikłaniami: retinopatią, dysplazją oskrzelowo-płucną, był niedotleniony w trzeciej dobie, miał problemy z narządami wewnętrznymi i trawieniem. Był dokładnie badany pod kątem słuchu, martwiono się o stan serca. Do tej pory regulowane ma napięcie mięśniowe. Obecnie Jaś i jego rodzice walczą o to, aby mógł sprawnie chodzić.
- Janek się urodził w całkiem niezłym stanie, ale po 2 godzinach doszło do zatrzymania oddechu, pęknięcia płuca, odmy płucnej, został podpięty do respiratora i tak żył przez 2 tygodnie. W trzeciej dobie życia doszło do niedotlenienia, wylewów drugiego stopnia no i z racji tego mamy takie powikłania, że musimy walczyć o to sprawne chodzenie - mówi mama chłopca. Dodaje też, że gdy wyszła ze szpitala to jej syn został w szpitalu jeszcze na sto dni. Codziennie dowoziła mu swoje odciągnięte mleko, bo wiedziała, że to go utrzyma i jest to najlepsze, co może mu dać, gdy nie ma jej obok. Po wyjściu ze szpitala przez rok chłopiec odwiedzał przeróżnych specjalistów.
Niedawno Jaś obchodził swoje drugie urodziny, choć gdyby urodził się w terminie to wypadłyby one pod koniec zimy. Zaczyna mówić, jest oczkiem w głowie rodziców i dowodem na to, że miłość matki nie zna granic.
Urodzenie dziecka przed terminem porodu to ogromne wyzwanie dla dzieci i rodziców, natomiast ich leczenie i opieka nad nimi to wyzwanie dla lekarzy-neonatologów. Przemysław Sękowski, koordynator oddziału neonatologicznego Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach informuje, że co roku organizowany jest Zjazd Wcześniaków. Tegoroczny odbył się w niedzielę.
– Chcemy dać tym rodzicom wcześniaków, którzy są najmłodsi, nadzieję. Chcemy, żeby zobaczyli, że z ich dzieci mogą wyrosnąć na fajne, zdrowe i radosne dzieciaki. Żeby wierzyli w to, że można i że trzeba pracować, bo to przynosi efekty – mówi Przemysław Sękowski.
Jak dodaje lekarz, rodzice nigdy nie powinny tracić nadziei i powinni zaufać lekarzom, że wiedzą, co robią.
– Czasami takie maluchy kilowe, a nawet i mniejsze, potrafią naprawdę czasem na dyżurze solidnie wycisnąć. A potem patrzymy jak te dzieci rosną i jest to dla nas niesamowita frajda i radość – mówi medyk.
Jedno na dziesięcioro dzieci rodzi się przedwcześnie, czyli przed ukończeniem 37. tygodnia ciąży.