Po Legii w sezonie 2016/17 żadnej polskiej drużynie nie udało się zakwalifikować do elitarnych rozgrywek. Ostatni próbował Lech Poznań, lecz zderzył się ze ścianą i dał rady w eliminacjach Qarabag, który z kolei nie sprostał Viktorii Pilzno. Legia skorzystała z okazji i ugościła na swoim obiekcie Szachtara Donieck, bywalca salonów trzymającego się na powierzchni nawet mimo trudnej sytuacji na Ukrainie.
Szachtar w sezonie 2017/18 dotarł w Lidze Mistrzów do 1/8 finału, potem w 2018/19, 2019/20, 2020/21, 2021/22 odpadał w grupie, a przy okazji raz wykręcił półfinał Ligi Europy. Takiej kapeli w Polsce nie ma, ale mistrzowie Ukrainy cieszą się z przyjęcia i warunków jakie zapewniła im Legia . - Ośrodek treningowy Legii jest piękny i nowoczesny. Jestem bardzo wdzięczny polskiemu klubowi - powiedział chorwacki trener Szachtara, Igor Jovicević. Po triumfie z RB Lipsk na wyjeździe 4:1 liczył na pokonanie Celtiku.
W pierwszej jedenastce Szachtara wyszli sami ukraińscy piłkarze, Celtic na Łazienkowskiej odpowiedział międzynarodową mieszanką: Ange Postecoglu (były selekcjoner Australii) wystawił od pierwszych minut dwóch Szkotów, dwóch Japończyków, Anglika, Niemca, Amerykanina, Chorwata, Duńczyka, Portugalczyka i Czarnogórca - Seada Haksabanovicia, kolegę Sasy Balicia z Korony Kielce. Przed przerwą szkocki zespół sprawiał lepsze wrażenie, grał bardzo ofensywnie i objął prowadzenie po samobójczym trafieniu. Szachtar ze świetnym Michajło Mudrykiem wyrównał właśnie jego golem, a w drugiej odsłonie kibice już żadnych trafień nie zobaczyli.
- Bardzo fajna odskocznia od codziennej ekstraklasy czy naszej 4 ligi. Spodobało mi się, że mimo że na stadionie było więcej Polaków to od czasu do czasu wszyscy dopingowali Szachtarowi. Pierwszy raz na żywo słyszałem kibiców z Wysp i fani Celtiku chyba mogą rywalizować o miano jednych z lepszych. Fajnie było zobaczyć bramki i klika dobrych, składnych akcji, mimo że to nie były drużyny najlepsze w Lidze Mistrzów. Największe wrażenie wywarli na mnie Mudryk z Szachtara i Jota z Celtiku - podsumował Jakub Hińcza, zawodnik Granatu Skarżysko, który wraz z tatą i kolegami pojawił się na Łazienkowskiej. Na kolejnych meczach też będzie.