Był to pierwszy pojedynek pomiędzy drużynami od 1996 roku, kiedy to Macedończycy pokonali żółto-biało-niebieskich w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów EHF. Kielczanie od początku spotkania przejęli inicjatywę. HC Eurofarm Pelister nie potrafił odnaleźć luki w szczelnej defensywie Mistrzów Polski. Przez pierwszą połowę gospodarze zdobyli zaledwie osiem bramek. Dobrą dyspozycję rzutową pokazywał Haukur Thrastarson, a także Arkadiusz Moryto. Po pierwszej połowie goście prowadzili 14:8.
Niespodziewanie w drugiej połowie inicjatywę przejął HC Eurofarm Pelister. Po serii pięciu trafień z rzędu Macedończycy zmniejszyli straty do jednej bramki (wynik 15:16).Na parkiecie szalał Bogdan Radivojevic, który na swoich barkach niósł ofensywę gospodarzy. W kluczowym fragmencie spotkania odpowiedzialność za grę kielczan wziął na siebieMichał Olejniczak, którego bramki nie pozwoliły na ponowny remis. Żółto-biało-niebiescy po objęciu prowadzenia utrzymywali minimalną przewagę punktową, dzięki czemu wygrali 24:21.
Wypowiedzi pomeczowe:
Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobre zawody. W obronie postawiliśmy mur nie do przejścia dla naszych rywali, którzy po prostu odbijali się od nas i nie mogli znaleźć drogi do bramki dobrze dysponowanego Miłosza Wałacha. Wydawało się, że mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale po przerwie nie dobiliśmy przeciwnika i nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. To spowodowało, że przeciwnicy uwierzyli w siebie, my natomiast stanęliśmy w ataku pozycyjnym, gdzie graliśmy wolno i statycznie. Cieszymy się, że zdobyliśmy dwa punkty na trudnym terenie. Na Bałkanach nigdy nie gra się łatwo. Czapki z głów dla chłopaków, którzy wytrzymali gorącą atmosferę.
Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Industrii Kielce -
Sami sobie zgotowaliśmy trudny początek drugiej połowy. Oddaliśmy kilka nieprzygotowanych rzutów, które były łatwe do obrony dla bramkarza rywali. Niepotrzebnie stworzyliśmy sobie piekiełko, ale najważniejsza jest wygrana i dwa punkty, choć graliśmy bez kilku ważnych graczy. Graliśmy dobrze w obronie, 21 straconych bramek to dobry rezultat, ale w drugiej części spotkania nie dojechaliśmy z atakiem, w którym nie mieliśmy wielu argumentów bez kluczowych graczy. Zawsze chcemy wygrywać w jak najlepszym stylu, ale dziś liczyły się tylko punkty, by czołówka tabeli nam nie odjechała.