Z relacji świadków wynikało, że zjawisko wyglądało jak ogromna, płonąca kula, która rozświetliła niebo na kilka sekund. W obawie, że mogło dojść do katastrofy lotniczej lub upadku nieznanego obiektu, na miejsce natychmiast ruszyły wszystkie służby ratunkowe.
– Otrzymaliśmy kilka zgłoszeń dotyczących obiektu, który miał się spalić w powietrzu i spaść na ziemię. W związku z tym rozpoczęto sprawdzanie wskazanego terenu – potwierdził Maciej Ślusarczyk z Zespołu Prasowego Świętokrzyskiej Policji.
Do akcji włączyły się jednostki straży pożarnej, policji, a także wojsko. W rejonie zdarzenia pracował śmigłowiec, który patrolował teren z powietrza. Przeszukiwano pola, lasy i okolice zabudowań w poszukiwaniu ewentualnych szczątków lub śladów uderzenia.
Jak poinformowały służby, do późnych godzin wieczornych nie odnaleziono żadnego obiektu ani śladów upadku. Nikt też nie odniósł obrażeń, a żaden budynek nie został uszkodzony.
Tymczasem niemal w tym samym czasie, kiedy służby otrzymały zgłoszenie — około godziny 16:55 — sieć monitorująca niebo Skytinel - zarejestrowała przelot bardzo jasnego bolidu, czyli meteoru, który spalał się w atmosferze nad północno-wschodnią częścią kraju. Zjawisko było widoczne m.in. z województwa świętokrzyskiego, mazowieckiego i lubelskiego.
- Z naszych danych wynika, że przelot miał miejsce między Mińskiem Mazowieckim a miejscowością Kuflew. Meteoroid wszedł w atmosferę pod stromym kątem - 72,3° i był widoczny od wysokości 86,6 km do wysokości 34,7 km. Jego prędkość początkowa wynosiła 23 km/s - napisał Skytinel w mediach społecznościowych.
W mediach pojawiły się też doniesienia o „tajemniczych światłach” nad innymi regionami Polski. Jak jednak wyjaśniło wojsko, w tamtym czasie w rejonie Warszawy odbywały się ćwiczenia, podczas których użyto flar oświetlających — co mogło dodatkowo wzmóc wrażenie niezwykłości zjawiska.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych wydało wieczorem komunikat, w którym zaprzeczyło, jakoby wojsko prowadziło ćwiczenia na terenie województwa świętokrzyskiego. Potwierdzono natomiast, że żołnierze uczestniczyli w poszukiwaniach obiektu na zlecenie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Choć wszystko wskazuje na to, że przyczyną zamieszania był spektakularny bolid, śledztwo wciąż trwa. Oficjalne służby nie wykluczają, że na niebie mogło dojść do zbiegu kilku niezależnych zjawisk optycznych.
– To niezwykle jasne zjawisko mogło sprawiać wrażenie, że coś spadło na ziemię. Jednak na podstawie danych z kamer bolidowych nie stwierdzono, aby jakiekolwiek fragmenty dotarły do powierzchni – poinformowali przedstawiciele sieci Skytinel.
Nie byłby to pierwszy przypadek, gdy niebo potrafiło wzbudzić panikę. Wystarczy przypomnieć wydarzenia z 25 lutego 1942 roku w Los Angeles, kiedy to mieszkańcy – z powodu awarii oświetlenia – po raz pierwszy od dawna ujrzeli na niebie tysiące gwiazd. Wzięto je wówczas za nadlatujące statki UFO, a alarm postawił na nogi całą armię amerykańską.
Czy więc tym razem to zwykły meteor spowodował tak ogromne zamieszanie w Świętokrzyskiem? Odpowiedź poznamy dopiero po zakończeniu oficjalnego dochodzenia.