Mirosław Domińczyk zmarł niespodziewanie w środę w wieku 69 lat. Od 1980 zaangażowany w działalność opozycyjną. W lipcu i sierpniu uczestniczył w strajkach w kieleckich zakładach pracy. Był współorganizatorem Wolnych Związków Zawodowych w Kieleckim Przedsiębiorstwie Instalacji Budownictwa, „Transbudzie” oraz Kombinacie Budownictwa Miejskiego i Fabryce Łożysk Tocznych Iskra w Kielcach. W sierpniu 1980 brał udział w strajku w Stoczni Gdańskiej. We wrześniu 1980 został wybrany przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” Regionu Świętokrzyskiego. Od 1981 był redaktorem gazety „Robotnik Kielecki”. 13 grudnia 1981 został internowany i uwięziony w następujących zakładach karnych: Kielce-Piaski, Rzeszów Załęże, Nowy Łupków, Załęże i ponownie Kielce. Częściowo zwolniony w październiku 1982.
Szef Solidarności wspomina Mirosława Domińczyka:
"Mirka Domińczyka poznałem, gdzieś w okolicach września 1980 roku, kiedy przybyłem do ówczesnej siedziby Regionu Świętokrzyskiego „Solidarności”, aby zgłosić grupę pracowników z Poradni Wychowawczo-Zawodowej w Jędrzejowie, którzy postanowili zorganizować się w „Solidarność” właśnie. Bliższą znajomość zawiązaliśmy natomiast w innych, niecodziennych warunkach – w więzieniach, począwszy od kieleckich Piasków, poprzez rzeszowskie Załęże, skończywszy na Nowym Łupkowie w Bieszczadach.
Był stanowczy w swoich poglądach i postawach a przy tym uśmiech nie schodził z jego ust. Wiedziałem, że za kratami, na tak zwanej wolności pozostawił żonę i małe jeszcze córeczki. Troska o bliskich z pewnością spowodowała decyzję o emigracji. Z tego okresu emigracyjnego dochodziły wieści o jego aktywności, również aktywności publicznej. Ściśle współpracował z największym związkiem zawodowym na świecie – z AFL-CIO. Miał tam nawiązane wcześniej, bo w Kielcach, kontakty z ukraińskim uchodźcą i działaczem AFL-CIO – Adrianem Karatnyckym.
Już w Nowej Polsce, po 1990r. i po jego powrocie do Kielc, a tak naprawdę do Klonowa, znowu można się było bezpośrednio spotykać. Nie były to częste spotkania. Mirek silnie przeżywał i nie zawsze akceptował postawy wielu wcześniejszych działaczy. Był jednak zawsze wierny zasadzie, iż wyznawane przez siebie wartości nie podlegają zmianom.
Wiele mógł jeszcze zdziałać. Odszedł niespodziewanie. Pamięć jednak zostanie" - mówi Waldemar Bartosz Przewodniczący Zarządu Regionu Świętokrzyskiego NSZZ "Solidarność"
W 2003 powrócił na stałe do Polski.
Odznaczony Krzyżem Solidarności Walczącej (2010r.) i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2012r.).