Zakład chcę wybudować firma Farmutil, której właścicielem jest znany senator Henryk Stokłosa. Sprawa od początku budzi wiele kontrowersji. Niedawno swoje negatywne zdanie w tej sprawie przedstawiło starostwo powiatowe.
Główne zarzuty dotyczyły tego, że wnioskowana powierzchnia terenu przeznaczona pod inwestycje wynosiła 21 200 metrów kwadratowych. Wniosek jednak nie był kompletny, ponieważ nie zawierał pełnomocnictwa inwestora. Dwa dni później procedowano wniosek poprzez ustalanie właścicieli działek, gdzie inwestycja ma powstać. Później wpływały korekty dotyczące podanej powierzchni.
1 lutego 2023 r. wnioskodawca zgłosił korektę do wniosku, w ramach której m.in. zmniejszono powierzchnię terenu inwestycji do 9 990 m2. Złożono wówczas pełnomocnictwo, które dotyczyło trzech działek nr: 793/1, 793/2 i 768, z kolei sam wniosek dotyczy czterech działek nr: 783, 768, 793/1 i 793/2
23 marca 2023 r. wydano decyzję o ustalenie warunków zabudowy, która swoim zakresem objęła cztery działki nr: 783, 768, 793/1 i 793/2 (pomimo braku umocowania wnioskodawcy do złożenia wniosku w sprawie 4 działek).
Takie działanie właścicieli Farmutil miało za zadanie ominięcie raportu środowiskowego.
Sprzeciw wyrażają również mieszkańcy Włoszczowy, którzy nie chcą się truć. Inwestycja, miała by powstać niecały kilometr od ścisłego centrum, tuż obok zabudowań.
- Największą obawą jest to, że tony padliny do przetworzenia będą przewożone przez mały ryneczek, blokując miasto - mówi mieszkanka Włoszczowy.
- Całe miasto będzie żyło w smrodzie - mówi pan Zbigniew - ludzie, którzy mieszkają w miejscowościach, gdzie znajdują się podobne zakłady żalą się na smród -dodaje.
Burmistrz zaprzecza, by we wniosku na inwestycje były jakieś informacje o spalarni - inwestycja, na której to przedsięwzięcie będzie realizowane nie wymagało decyzji środowiskowej, ponieważ działka, na której inwestycja ma być zrealizowana wynosi poniżej hektara - mówił Grzegorz Dziubek. Obecnie jednak powierzchnia planowanej inwestycji wynosi 0.990 ha.
To co ciągle budzi kontrowersję wśród mieszkańców, to brak informacji, jaką decyzję o warunkach zabudowy podejmie burmistrz. A jeśli ta będzie pozytywna, starosta będzie miał związane ręce.