Ostatnie wydarzenia w świecie handlu spożywczego w Polsce wywołały burzę nie tylko w mediach, ale również wśród społeczności. Giganci branży detalicznej jak Biedronka i Lidl Polska zaszokowali klientów promocją wódki o pojemności pół litra za jedyne 9,99 złotych. Dołączył do nich Kaufland. Choć oferta ta mogła wydawać się kusząca dla niektórych, szybko spotkała się z ostrą krytyką, a nawet publicznym apelem znanej postaci, psychoterapeuty Mateusza Grzesiaka.
Reakcja Grzesiaka na promocję wódki w tak niskiej cenie była stanowcza i bezpośrednia. W swoim publicznym wystąpieniu zaapelował do Biedronki i Lidla Polska o zaniechanie tego typu działań. Jego argumentacja opierała się na moralnym aspekcie promocji, krytykując fakt, że taka oferta przyciąga głównie osoby z problemami alkoholowymi, poszukujące taniego alkoholu, co w jego opinii stanowi społeczną porażkę.
Statystyki spożycia alkoholu w Polsce nie pozostawiają złudzeń co do tego, że mamy do czynienia z problemem społecznym. Średnie spożycie czystego alkoholu na osobę w 2021 roku sięgało aż 11,7 litra, co stawia Polskę w niekorzystnym świetle na tle innych krajów europejskich. Grzesiak nie ukrywa swojej obawy przed negatywnymi skutkami promocji taniej wódki, która może stanowić dodatkową zachętę dla osób borykających się z uzależnieniem od alkoholu. Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą obowiązującą w Polsce napojów alkoholowych reklamować nie można. Te, tym razem, reklamują się jakby same. W mediach społecznościowych klienci chwalą się paragonami oraz zdjęciami z zakupu napojów wyskokowych po niskich cenach.
- Od 12 litrów per capita zaczyna się degeneracja społeczeństwa - ostrzega Grzesiak, podkreślając poważne konsekwencje społeczne związane z nadmiernym spożyciem alkoholu. Jego apele nie ograniczają się jedynie do krytyki działań handlowych, lecz wskazują na potrzebę większej odpowiedzialności społecznej biznesów, włączając w to sieci handlowe.
Czy promocja tak taniej wódki ma sens ekonomiczny? Wiele wskazuje na to, że nie. Cena alkoholu w promocji jest tak niska, że nie pokrywa nawet kosztów produkcji i podatków. Być może ma to na celu przyciągnięcie klientów do sklepu metodą „na wódkę”. Jest to zagadnienie, które zdaniem wielu ekspertów wymaga interwencji ze strony odpowiednich organów nadzoru.
Krytyka promocji taniej wódki nie ogranicza się jedynie do aspektu zdrowotnego i moralnego. Wątek ukraiński, który może być związany z tanim surowcem wykorzystywanym do produkcji alkoholu, również budzi zaniepokojenie i staje się obiektem zainteresowania mediów.
Były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) stwierdził w rozmowie z Onetem - Jesteśmy traktowani przez sieci jak banda chlejących idiotów. Temat poruszyło już wiele portali internetowych.
W obliczu tych wydarzeń społeczeństwo zaczyna zastanawiać się nad etyką działań dużych przedsiębiorstw spożywczych i ich wpływem na zdrowie publiczne. Działacz Jan śpiewak złożył nawet zawiadomienie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Apel Mateusza Grzesiaka oraz działania podejmowane przez aktywistów i ekspertów są ważnym sygnałem dla całej społeczności, że konieczne są zmiany w sposobie prowadzenia biznesu, szczególnie w kontekście promocji szkodliwych produktów spożywczych. Przypominamy, że problem alkoholowy może dotyczyć ludzi z każdej branży i na każdym stanowisku i o każdym statusie społecznym, niezależnie od tego czy jest to drogi, czy tańszy trunek.
