Miśkiewicz nie ukrywa, że wejście w sezon nie było idealne. – „Początek sezonu był jaki był. Każdy potrzebuje czasu, żeby się zgrać” – mówi zawodniczka. Kielczanki wygrywały, ale bez większych fajerwerków, a do tego doszła poważna kontuzja jednej z kluczowych postaci zespołu, Gabrieli Tomczyk.
– „Miałyśmy mecz z Poznaniem, gdzie zaliczyłyśmy sporą wpadkę, a potem porażka w Legnicy po karnych. Ale zaczęłyśmy ciężej pracować na treningach i przyzwyczaiłyśmy się do nieobecności Gabrysi” – dodaje.
Efekty widać gołym okiem – dwie ostatnie wygrane z liderami tabeli mocno podniosły morale zespołu.
Prowadzący rozmowę zapytał również o zachowanie drużyny w momentach, gdy mecz staje się nerwowy, a wynik “jest na styku”. Miśkiewicz podkreśla, że siłą zespołu jest wzajemne wsparcie:
– „Krzyczymy do siebie, motywujemy się, pomagamy. Morale mogą trochę spadać, gdy prowadzimy cały mecz, a przeciwnik nagle dochodzi, ale wtedy najbardziej włącza się wspólna motywacja”.
Według Miśkiewicz współpraca między formacjami wygląda w tym sezonie bardzo dobrze.
– „Bramki rozkładają się na całą drużynę. Skrzydłowe i kołowe są uzależnione od rozgrywających, ale w tym roku naprawdę to funkcjonuje” – podkreśla.
Dużo dobrego przyniosła także zmiana trenera w poprzednim sezonie. Szymon Żaba-Żabiński postawił mocniej na przygotowanie fizyczne. – „Słyszałam od wielu osób, że wyglądamy lepiej siłowo i biegowo” – mówi zawodniczka.
Zawodniczka przyznaje, że wsparcie kibiców daje ogromnego kopa energii. Szczególnie było to czuć podczas meczu z Żarami, gdy hala w Kielcach była wypełniona niemal po brzegi.
Jednak terminarz czasem płata figle, a mecze Korony Handball pokrywają się z meczami Industrii Kielce lub Korony Kielce. – „Z chłopakami nie wygramy, to jest niemożliwe. Ale kto ma przyjść, ten przyjdzie. Zapraszamy wszystkich na nasze mecze” – mówi Miśkiewicz.
Kielczanki nie boją się głośno mówić o ambicjach.
– „Chcemy ustabilizować formę i wygrywać mecze. Może jednak to nie tylko Żory i Radom będą faworytem? Udowodniłyśmy w dwóch ostatnich kolejkach, że potrafimy” – podkreśla zawodniczka.
Rywalizacja z Radomiem ma zresztą swój unikalny smak. – „To taka nasza mała święta wojna. Atmosfera jest bardziej napięta, a motywacja większa” – dodaje.
Najbliższym rywalem Suzuki Korony Handball będzie Sambor Tczew.
– „To niby beniaminek, ale poukładany zespół, zawsze dobrze szkolony. Zrobimy wszystko, żeby wygrać jak najwyższą różnicą bramek” – zapowiada Miśkiewicz.
Cała rozmowa dostępna jest poniżej: