Wicemistrzowie Polski zmarnowali trzy rzuty karne oraz kilka okazji na trafienie do pustej bramki, które mogły jeszcze bardziej powiększyć różnicę bramkową. Błędy te mogły wynikać z powrotu zawodników po meczach reprezentacyjnych, które odbywały się w miniony weekend. Kielczanom brakowało w tym spotkaniu pełnej koncentracji.
– Fajnie dzisiaj drużyna się zaprezentowała po tej przerwie reprezentacyjnej. Cieszy duża intensywność od początku. Narzuciliśmy swój styl, szczególnie w obronie. Wychwyciliśmy kilka łatwych piłek, wyprowadziliśmy kontrataki i prowadziliśmy 6:0. Fajnie ten mecz się dla nas ułożył. Przyjezdni zmienili jednak nieco swoją grę w ataku pozycyjnym, wprowadzili siódmego zawodnika, co trochę wybiło nas z rytmu. Zaczęli zdobywać bramki, ale my również mieliśmy swoje atuty w ofensywie, bo skuteczność w ataku nie była dziś naszym problemem. Bardzo dobrze zareagowaliśmy na to, co działo się na boisku. To, co analizowaliśmy na wideo, sprawdziło się w praktyce, a zawodnicy wykonali swoją pracę zgodnie z założeniami trenera – wyjaśniał drugi trener Industrii Kielce, Krzysztof Lijewski.
Dla Żółto-Biało-Niebieskich mecze ze Śląskiem oraz z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski w najbliższą sobotę będą dobrym przetarciem przed najważniejszym starciem sezonu. Za tydzień do Kielc zawita bowiem niemiecki Füchse Berlin, który powalczy o awans do ćwierćfinału.
– Na pewno było kilka nietrafionych sytuacji, ale myślę, że to był wartościowy mecz w kontekście przygotowań do spotkania z Berlinem. Mieliśmy okazję przećwiczyć kilka elementów taktycznych. Nie za dużo, ale coś się udało. Przed nami jeszcze mecz z Piotrkowem, w którym również będziemy chcieli dopracować szczegóły przed starciem z Berlinem, bo to jest teraz najważniejsze – tłumaczył Szymon Sićko, zawodnik kieleckiego klubu.
Industria po tym meczu nadal pozostaje liderem Orlen Superligi. Tuż za nią, z taką samą liczbą punktów, plasuje się Wisła Płock, która ze względu na gorszy bilans bramkowy zajmuje drugie miejsce.