Dla mieszkańców Kielc i okolic, drogi w stolicy województwa świętokrzyskiego są przedmiotem licznych anegdot i żartów. Jeden z najsłynniejszych mówi, że po mieście mogliby jeździć niewidomi, bo dzięki pęknięciom i wybojom, doskonale wiedzieliby na jakiej ulicy się znajdują. Jest to brutalny żart, ale pokazujący smutną prawdę.
Kolejny dotyczy skrzyżowania ulic Ogrodowej oraz Żytniej. Znajdujące się na nim rondo co jakiś czas zamienia się w ,,wyspę Giedroycia". Kierowcy co jakiś czas żartują czy jest obowiązek wyrabiania licencji na motorówkę, aby na nie wjechać.
Po ostatniej odwilży w Kielcach pojawiło się wiele nowych dziur w jezdniach. W kilku przypadkach powstały prawdziwe ,,kotliny kieleckie". Kilka osób uszkodziło przez to zawieszenia w swoich samochodach.
Kolejna kuriozalna sytuacja miała miejsce na DK74, czyli na ulicy Łódzkiej przy skrzyżowaniu z ulicą Olszewskiego. Po sieci krąży filmik, w którym wyraźnie słychać i widać co dzieje się z zawieszeniem, gdy samochód wjeżdża w dziurę. Nagranie szybko rozprzestrzeniło się po socjal mediach.
W mieście nie brakuje dróg, na których znajduję więcej żwiru i piachu niż samego asfaltu. Co ciekawe, aby doznać wrażeń jak na rajdzie Dakar, nie trzeba wyjeżdżać daleko poza centrum miasta. Ulica Paderewskiego wygląda jak powierzchnia Księżyca, niektóre z kraterów zakrywają nogę po kostki.
Jak pokazują ostatnie dni, pracownicy z Miejskiego Zarządu Dróg mają pełne ręce roboty i to dosłownie. Mieszkańcy narzekają, że trzeba czekać, ale chyba lepiej jednak chwilę poczekać niż urwać koło w samochodzie. Absurdom nie ma jednak końca, ponieważ często stosunkowo małe dziury są oznaczane czerwonym znakiem na środku drogi. Problemy mają autobusy miejskie, który nie mogą przejechać ze względu na ,,małe przeszkody". kierowcy muszą wysiadać z pojazdu i przestawiać przeszkodę, aby bezpiecznie przejechać.
Choć zima jeszcze się nie skończyła, odwilż odsłoniła jej smutne oblicze. Czyli miasto podziurawione jak kartka papieru. I nie jest to tylko zasługa pory roku. To po prostu kilkuletnie zaniedbania i zrzucanie winy na poprzednich włodarzy.