Spotkanie, jak można było się domyślić, lepiej rozpoczęli zawodnicy Industrii Kielce, którzy już w drugiej minucie prowadzili 2:0. W czwartej minucie Szymon Sićko miał okazję podwyższyć wynik, jednak nie trafił z rzutu karnego. Goście próbowali pokonać Miłosza Wałacha, lecz bramkarz Kielc był tego dnia w świetnej formie, a wiele ich rzutów lądowało poza światłem bramki.
W siódmej minucie gospodarze prowadzili już 4:0, a Śląsk wciąż nie mógł zdobyć pierwszego gola, co utrzymywało się przez dłuższy czas. W dziesiątej minucie Cezary Surgiel fatalnie uderzył wprost w nogi bramkarza rywali. WKS przełamał niemoc strzelecką dopiero w 12. minucie, gdy tablica wyników pokazała 7:1 dla Industrii Kielce. Druga bramka dla Śląska padła błyskawicznie w porównaniu do poprzedniej.
Kolejne minuty upływały pod znakiem niecelnych strzałów – poprzeczki i słupki były częstszymi bohaterami niż gole. W tej statystyce lepiej wypadli zawodnicy z Wrocławia, którzy mimo że byli skazani na porażkę, nie poddawali się. W okolicach 20. minuty przegrywali tylko ośmioma trafieniami, co – biorąc pod uwagę przebieg spotkania oraz cały sezon – nie było złym wynikiem.
Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Industria prowadziła 17:7, a po końcowej syrenie wynik brzmiał 20:10.
Druga połowa mogła sprawiać wrażenie lustrzanego odbicia pierwszej, ponieważ Śląsk raz po raz trafiał w obramowanie bramki lub prosto w bramkarza, podczas gdy Industria wykorzystywała okazje, często strzelając do pustej bramki. Gra 6 na 7 w polu nie poprawiła znacząco sytuacji gości. Podobny styl prezentowała już Ostrovia Ostrów Wlkp. w pierwszej kolejce sezonu, kiedy to Żółto-Biało-Niebiescy zwyciężyli 42:33.
Świetny występ zanotował Bekir Cordalija – ulubieniec kieleckich kibiców, którzy żywiołowo reagowali na każdą jego udaną interwencję. W 40. minucie podopieczni Talanta Dujszebajewa prowadzili już różnicą 17 bramek, co było efektem fatalnej skuteczności Śląska oraz doskonałej postawy bramkarza Kielc, który kilkukrotnie ratował swój zespół.
Warto zaznaczyć, że w 41. minucie WKS miał na swoim koncie zaledwie 12 goli, z czego tylko dwa po zmianie stron. Statystycznie mogło to wskazywać na końcowy dorobek w granicach 20 bramek, co – biorąc pod uwagę skuteczność prezentowaną w Hali Legionów – można uznać za spory wyczyn.
Ostatni kwadrans to ponownie pełna dominacja najbardziej utytułowanego zespołu w Polsce. Pewna kontrola nad meczem, mimo drobnych wahań, nie pozostawiała wątpliwości co do końcowego wyniku. Industria Kielce odniosła zdecydowane zwycięstwo 39:21.
Industria Kielce - Śląsk Wrocław 39:21 (20:10)
Industria: Wałach, Cordalija - A. Dujszebajev 7, Gębala 2, Nahi 4, Kounkoud 2, Karaliok, Olejniczak, Kaddah 1, Monar 5, Olejniczak 2, Surgiel 1, D. Dujszebajev, Maqueda 3, Sićko 7, Wiaderny 3.