Pierwsza połowa rozpoczęła się od trafienia gospodarzy. W bramce gości stanął Bekir Cordallija, a na parkiecie po tygodniach przerwy pojawił się Dylan Nahi. Węgrzy od pierwszych minut grali niebotycznie szybko i zdeterminowanie — Veszprem błyskawicznie przeprowadzało swoje ataki, nie pozwalając kielczanom złapać oddechu.
Podopieczni Talanta Dujszebajewa próbowali odpowiedzieć i dotrzymać kroku mistrzom Węgier, którzy rozpoczęli to spotkanie z prawdziwym impetem. Remis padł w piątej minucie po trafieniu Arkadiusza Moryty, jednak chwilę później Ivan Martinović kapitalnie rzucił z drugiej linii. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać — Szymon Sićko błyskotliwie zaskoczył rywala, a tempo meczu tylko rosło.
To było prawdziwe handballowe widowisko — bramka za bramkę, akcja za akcją, szczypiorniak na światowym poziomie. Industria Kielce starała się dotrzymywać kroku, nie pozwalając przeciwnikom zbyt szybko się rozpędzić. Mimo to, w 10. minucie gospodarze wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie (7:5).
Kibice z Kielc mogli jedynie westchnąć: „Gdzie są bramkarze?”, bo nawet Adam Morawski miał trudne chwile między słupkami — niemal każdy rzut przeciwnika znajdował drogę do siatki. Na szczęście Polak po chwili zanotował dwie znakomite interwencje, które pozwoliły zmniejszyć stratę, utrzymując różnicę na poziomie dwóch, trzech trafień.
Mimo ambicji i prób odrobienia strat kielczanie nie zawsze byli w stanie przebić się przez wysoką obronę Veszprem. W 20. minucie tablica wyników wskazywała 14:10 dla gospodarzy, a pięć minut później różnica wzrosła już do 16:11. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 21:15.
Po zmianie stron wynik otworzył Arciom Karaliok, który z łatwością pokonał bramkarza gospodarzy. Zespół z Węgier nie zdołał jednak odpowiedzieć na to trafienie. Gospodarze szukali sposobu, by pokonać rywala z każdej możliwej strony, gdy tylko nadarzała się okazja.
Industria Kielce była co prawda na straconej pozycji, ale próbowała odrabiać straty, które przy tak silnym rywalu wydawały się ogromne. W 35. minucie Arkadiusz Moryto miał szansę sam na sam, lecz nie zdołał pokonać bramkarza Veszprem. Strata utrzymywała się wciąż na poziomie +5, momentami +6.
Po kilku minutach kielczanie zmniejszyli jednak różnicę do trzech bramek — tablica wyników wskazywała 23:20 dla gospodarzy. To był moment, który mógł dać nadzieję na złapanie rywala. Jednak Nedim Remili szybko ostudził te emocje, ponownie pokonując Bekira Cordalliję.
Ugryzieni Węgrzy pokazali pazury i znów nabrali tempa. Z każdą upływającą minutą stawało się coraz bardziej jasne, że w oczach kielczan rysuje się widmo kolejnej porażki w tegorocznej Lidze Mistrzów. Mistrzowie Węgier nie grali już tak perfekcyjnie, popełniali błędy, ale ich gra w obronie była niepowtarzalna — wysoka, agresywna, niepozwalająca na wiele rywalom z Kielc.
W 43. minucie kielczanie doprowadzili do stanu 27:25, czym wprawili w osłupienie kibiców zgromadzonych w hali. Chwilę później, za sprawą Piotra Jarosiewicza, strata zmalała do zaledwie jednej bramki (27:26).
Grając pod ogromną presją, wicemistrzowie Polski zaczęli jednak popełniać proste, wręcz szkolne błędy. Na szczęście Cordallija kilkukrotnie ratował zespół, notując świetne interwencje, lecz i to nie wystarczyło — chwilę później tablica wyników znów wskazywała trzybramkową przewagę gospodarzy (29:26).
Ostatnie minuty to walka na żyletki. Jedna drużyna goniła wynik, druga chciała za wszelką cenę przypieczętować zwycięstwo. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem mistrza Węgier, mimo heroicznej walki wicemistrzów Polski do samego końca. Na 15 sekund przed ostatnim gwizdkiem tablica wskazywała 34:33. Mecz zakończył się jednak wynikiem 35:33.
One Veszprém – Industria Kielce
35:33 (21:15)
One Veszprém: Appelgren, Corrales – Petrus 1, Martinovic 5, Descat 8, Elisson, Ligetvári, Marguc 4, Cindric, Remili 9, Lenne, Elderaa 1, Pechmalbec, Mesilhy 5, Molnár, Zeinelabedin Ali 2.
Industria Kielce: Morawski, Cordalija – Olejniczak, Sićko 3, A. Dujszebajew 2, Kounkoud 2, Maqueda 2, Moryto 3, D. Dujszebajew 1, Kaddah 2, Karalek 4, Vlah 5, Rogulski, Monar, Jarosiewicz 8, Nahi 1.