Podopieczni Jacka Zielińskiego odczuwali pewien niedosyt, ponieważ kielczanie grali w przewadze jednego zawodnika od 23. minuty, po tym jak Ryōya Morishita popchnął Wiktora Długosza tuż przed polem karnym Gabriela Kobylaka. Do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił długo wyczekiwany Nono, który pojawił się w wyjściowym składzie.
– Myślę, że to dobry punkt. Wiemy, że Legia to jedna z najlepszych drużyn w Ekstraklasie. Bardzo się zmęczyłem, ale czuję się dobrze. Potrzebuję wrócić do pełni formy krok po kroku, bo po tak długiej przerwie ważne jest, aby stopniowo się wdrażać. Musimy kontynuować pracę, żeby być na 100%. Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego remisu – mówił Nono.
Korona wykorzystała przewagę liczebną, ale tylko na chwilę – w 40. minucie Steve Kapuadi doprowadził do wyrównania. Tuż przed końcem pierwszej połowy Rafał Mamla sfaulował zawodnika Legii, co skutkowało rzutem karnym. Na szczęście dla kielczan, Rafał Augustyniak tego dnia miał problemy z celnością i trafił w słupek.
Mimo zdobytego punktu, w zespole pozostał pewien niedosyt. Kielczanie byli w stanie zagrozić Legii dzięki wysokiemu ustawieniu i szybkim kontratakom, zwłaszcza po czerwonej kartce dla piłkarza Wojskowych.
– Wszyscy bylibyśmy zadowoleni z tego remisu, ale przebieg meczu sprawił, że czujemy niedosyt. Równie dobrze mogliśmy ten mecz przegrać, ale okoliczności były takie, że powinniśmy wyciągnąć z niego jeszcze więcej – wyjaśniał Miłosz Strzeboński.
Wielu obserwatorów uważa, że Korona miała niepowtarzalną okazję, by pokonać wyżej notowanego rywala.
– Jeden zawodnik Legii zmusił mnie do większej kreatywności, do większej ruchliwości. Byliśmy przygotowani pod jedenastkę, a po czerwonej kartce Legii schematy trochę się zmieniły. Może to zabrzmi absurdalnie, ale chyba zbyt szybko pomyśleliśmy, że wszystko układa się zbyt dobrze – dodał.
Czy Korona mogła wygrać ten mecz? Owszem, choć widać było różnicę w jakości gry obu drużyn.
– W pierwszej połowie cofnęliśmy się zdecydowanie za nisko, powinniśmy wywierać większą presję na Legii. W drugiej połowie pojawiło się dużo niedokładności w naszej grze. To jest coś, co musimy poprawić w kolejnych spotkaniach i mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy wyglądać lepiej – podsumował Strzeboński.
Kolejne spotkanie Korona Kielce rozegra 9 lutego o 12:15. Ich rywalem będzie Motor Lublin, a mecz odbędzie się na kieleckiej Exbud Arenie.