I połowa
W spotkanie lepiej weszli gospodarze, co nie było żadnym zaskoczeniem. Rywal z Poznania był lekko podrażniony po remisie z Crveną oraz odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów. Kielczanie od pierwszych minut musieli więc wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, by nie stracić gola już w pierwszym kwadransie meczu.
W 4. minucie zrobiło się bardzo groźnie – Xavier Dziekoński źle wybił piłkę, która trafiła pod nogi rywala, jednak szczęśliwie bramkarz Korony zdołał ją ostatecznie złapać. Kolejorz naciskał z każdej możliwej strony. W 10. minucie Dawid Błanik wykonywał rzut wolny, ale jego dośrodkowanie zakończyło się jedynie niecelnym strzałem głową, który nie zagroził bramce gospodarzy.
W kolejnych minutach gra Korony zaczęła wyglądać coraz lepiej – goście z minuty na minutę starali się przesuwać wyżej. W 12. minucie Luis Palma oddał mocny strzał zza pola karnego, jednak Dziekoński czujnie sparował piłkę na rzut rożny.
W 18. minucie Jakub Budnicki dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie dopadł do niej Antonín. Hiszpan uderzył jednak niecelnie i futbolówka minęła bramkę. Mistrz Polski, widząc chwilowe rozluźnienie w swoich szeregach, chciał jak najszybciej objąć prowadzenie.
Chwilę później wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Xavier Dziekoński zagrał wzdłuż boiska do Wiktora Długosza. Skrzydłowy Korony nie odpuścił w walce o pozycję, a następnie zewnętrznym podbiciem przelobował Bartosza Mrozka. Gol jednak nie został od razu uznany – sytuację sprawdzał VAR, ponieważ istniało podejrzenie, że zawodnik Korony znajdował się na spalonym w momencie przyjęcia piłki. Ostatecznie sędziowie anulowali trafienie.
Nie zniechęciło to jednak kielczan. Długosz chwilę później ponownie spróbował swoich sił, tym razem oddając strzał niecelny. Żółto-czerwona ekipa napędzała się coraz bardziej i szukała kolejnych okazji strzeleckich. Gra wyrównała się i obie strony zaczęły stwarzać sytuacje, lecz brakowało skuteczności. Kibice wciąż oglądali dwa zera na tablicy wyników.
II połowa
Tuż po zmianie stron ponownie bliski zdobycia gola był Antonín, jednak jego strzał trafił jedynie w boczną siatkę. Chwilę później, w 47. minucie, Luis Palma umieścił piłkę w siatce po zamieszaniu w polu karnym wywołanym przez piłkarzy Lecha. Korona znalazła się w trudnej sytuacji i musiała gonić wynik. Jednak emocje sięgnęły zenitu, gdy sędzia Piotr Lasyk analizował sytuację pod kątem zagrania ręką zawodnika z Hondurasu. Ostatecznie gol został anulowany, co pozwoliło kibicom z Kielc odetchnąć z ulgą.
Korona natychmiast próbowała odpowiedzieć. Dośrodkowanie Dawida Błanika okazało się jednak zbyt głębokie. W 52. minucie skrzydłowy ponownie próbował wrzucić piłkę z rzutu wolnego, ale akcja została przerwana, ponieważ Marcel Pięczek znajdował się na spalonym.
W kolejnych minutach przewagę w posiadaniu piłki wyraźnie zyskał Lech. „Kolejorz” próbował różnych rozwiązań ofensywnych, lecz brakowało mu skuteczności. Korona natomiast grała wyważenie i cierpliwie czekała na swoją okazję. W 64. minucie doczekała się – Dawid Błanik wykorzystał błąd Mateusza Skrzypczaka i, uderzając zewnętrzną częścią stopy w kierunku dalszego słupka, pokonał bramkarza Lecha.
Gospodarze tuż po wznowieniu ruszyli do ataku, starając się jak najszybciej wyrównać. W 70. minucie boisko opuścił bohater meczu z Radomiakiem, a w jego miejsce pojawił się Nikodem Niski. Kielczanie bronili się ofiarnie, starając się za wszelką cenę utrzymać korzystny rezultat.
Na kwadrans przed końcem trener Niels Frederiksen zdecydował się na potężne roszady, wprowadzając jednocześnie aż pięciu nowych zawodników. Dał tym samym jasny sygnał, że mistrz Polski nie zamierzał pogodzić się z porażką z Koroną tego wieczoru.
Ostatnie minuty meczu upłynęły pod znakiem zaciętej walki. Lech robił wszystko, aby zdobyć choć jedną bramkę i uratować punkt, który mógł okazać się niezwykle istotny w kontekście walki o obronę mistrzowskiego tytułu. W 83. minucie gospodarze dopięli swego – Luis Palma wykorzystał znakomitą asystę Mikaela Ishaka i z bliska wpakował piłkę do siatki. Jakub Budnicki nie upilnował rywala, co dało zawodnikowi Lecha wystarczająco dużo miejsca, aby oddać precyzyjny strzał głową.
Korona nie zamierzała jednak składać broni. Chwilę później Nikodem Niski zdecydował się na mocne uderzenie, które mogło ponownie wyprowadzić kielczan na prowadzenie. Piłka zmierzała w światło bramki, ale na drodze stanął Radovan Milić, ratując „Kolejorza” od utraty gola.
Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów 1:1.
Bramki: 0:1 Dawid Błanik 64, 1:1 Luis Palma 83.
Korona: Dziekoński - Budnicki, Sotiriou, Pięczek - Długosz (71. Davidović), Remacle, Nono (75. Zwoźny), Matuszewski - Svetlin (80. Kamiński), Antonin (75. Nikołow), Błanik (71. Niski).
Lech: Mrozek - Pereira, Skrzypczak, Milić, Gurgul (75. Moutinho)- Thordarson (75. Szymczak), Jagiełło (85. Kozubal), Palma, Bengtsson (75. Fiabema) - Lisman (59. Rodriguez), Ishak.