2 marca w Grand Hotelu, Maciej Bursztein i Przyjazne Kielce zainaugurowali swoją kampanię w nadchodzących wyborach samorządowych. Takiej konwencji w Kielcach jeszcze nie było. W wydarzeniu wzięło udział kilkuset kielczan.
Z Maciejem Burszteinem, kandydatem Stowarzyszenia Przyjazne Kielce na prezydenta Kielc, rozmawia Zbigniew Krawczyk.
Zbigniew Krawczyk: W ostatnim czasie zarzuca się Panu populizm. Między innymi ze względu na program ,,kieleckie 500 plus” jak niektórzy to określają.
Maciej Bursztein: To jest Przyjazna Premia Mieszkaniowa, czyli samofinansujący się program gospodarczy. Stanowi wsparcie dla 500 par rocznie, płacących w Kielcach podatki od minimum 3 lat, w zakupie pierwszego mieszkania na 5 lat. To premia, a nie rozdawnictwo, która ma trafić do osób, które nie mają zdolności kredytowej, są na jej granicy. Chcemy w ten sposób wysłać sygnał, szczególnie do ludzi młodych, że miasto Kielce o nich myśli, że chce ich wesprzeć, że chcemy ich tu zatrzymać. Wszyscy mówią – Kielce się wyludniają. Ale gdy przychodzi do konkretnej dyskusji o tym, jak zatrzymać młodych, to nikt nie przedstawia żadnych konkretnych rozwiązań. My, właśnie je przedstawiamy. Konkretne, policzone, ze wskazaniem źródeł finansowania. To gdzie tu jest populizm? Drugim celem jest zdynamizowanie rynku mieszkaniowego, bo budownictwo to najbardziej prawotwórcza branża przemysłu. A Kielce inwestycji i kapitału bardzo potrzebują. Wszyscy mówią – i słusznie, że ceny mieszkań są w Kielcach zbyt wysokie w stosunku do zarobków. I ja się z tym zgadzam. Ale one są takie wysokie m.in. dlatego, że tych mieszkań buduje się zbyt mało. I nasz program ma to zmienić.
Z.K.: W jaki sposób Pan chce to sfinansować?
M.B.: Tak jak wspomniałem – ten program się samofinansuje. Ze statystyk wynika, że jeden podatnik w Kielcach, płaci średnio 1700 zł podatku PIT. Tyle średnio trafia od jednej pracującej osoby do budżetu Kielc. Program jest dla par płacących w Kielcach podatki przez minimum 3 lata. Program trwa 5 lat. Jeśli doliczymy do tego, że dzięki temu kredytowi, każda para wyda w Kielcach co najmniej 420 tysięcy na zakup tego mieszkania + środki na jego wyposażenie, a przez co najmniej 5 lat będzie tu mieszkać, chodzić do sklepów, wydawać pieniądze lokalnie, to oby tych kupujących u nas mieszkania było jak najwięcej.
Z.K.: A czyta Pan te komentarze w Internecie, te nieprzychylne opinie? W jaki sposób, chciałby Pan tych ludzi przekonać do siebie?
M.B.: Szczerością, szacunkiem, merytoryką. Choć wiem, że są ludzie, których ciężko będzie przekonać, bo są to osoby, które głosują przede wszystkim z klucza partyjnego, że ktoś jest z PO albo z PiS. Ci ludzie są spolaryzowani, niestety. Nie oznacza to, że nie będę chciał zabiegać także o ich głosy. Natomiast ja chcę przede wszystkim merytorycznej kampanii. Ja chcę porozmawiać merytorycznie, bez propagandy, zależy mi na tym żeby to nie był wyścig na pomysły, których się nie da zrealizować. Tylko żebyśmy zadawali sobie trudne pytania. Typu: ,,A jak pan to zrobi? Proszę mi to rozpisać”. Jeżeli nie wygram to przynajmniej chcę, żeby moja kampania miała charakter edukacyjny. Aby kielczanie trochę szerzej otworzyli oczy. Żeby wiedzieli, w jakim kierunku nasze miasto powinno się rozwijać.
Z.K.: Rozmawiałem z wójtami i z kandydatami na wójtów ościennych gmin, Pan mówi o tym, że powinno się pewne miejscowości do Kielc przyłączyć. Czy nie uważa Pan, że w taki sposób tworzy sobie Pan śmiertelnych wrogów w innych gminach?
M.B.: Nie, to nie jest tak. Ktoś źle to sparafrazował, że my te ościenne miejscowości chcemy przyłączyć. Bardziej chodzi o grunty, które są przez nikogo niezamieszkane i dokładnie wskazałem, które są to tereny. Granice gmin w Polsce przebiegają czasami bardzo przypadkowo. My tak właśnie mamy. Na przykład, za S7, czyli za zachodnią obwodnicą Kielc. Te tereny leżą w Piekoszowie. Po drugie mnóstwo ludzi tak uważa, ekspertów, że my mamy bardzo solidne argumenty do tego, aby te tereny stały się własnością Kielc.
Z.K.: Jakie są to argumenty?
M.B.: Po pierwsze. Do MSWiA (red. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji), zgłaszamy konkretne postulaty, że my jako Kielce nie jesteśmy w stanie się rozwijać. Ta sytuacja gospodarcza nie jest przypadkowa. Ona bierze się przede wszystkim z tego, że nasze miasto ma dużą część, która jest objęta jakąś formą ochrony, około 60%. To cudowne rezerwaty, pomniki przyrody i lasy. Mamy mnóstwo zieleni. Mamy grunty, które są objęte ochroną ze względu na ujęcia wód. Tylko gdzie my mamy się rozwijać? Gdzie te fabryki mają być stawiane? Jak my mamy ten przemysł przyciągać? Nie może być tak, że my nigdy się nie rozwiniemy, bo my nie mamy gruntów. Te tereny inwestycyjne, możemy pozyskać właśnie w taki sposób. W okolicy zachodniej obwodnicy Kielc, bo to doskonała lokalizacja przy S7. Ja będę o to walczył. I zaznaczam, że to nie jest tak, że to jest wbrew interesom mieszkańców gminy Piekoszów. Piekoszów, nie jest w stanie, przy swoim budżecie, tych gruntów uzbroić. Gdyby był w stanie, to te grunty już by były dawno przygotowane. Tam stałoby przynajmniej 10 fabryk. Nasz budżet to udźwignie, my uzbroimy te tereny. Skorzystają na tym zarówno mieszkańcy Kielc, Piekoszowa i innych gmin, bo oni również znajdą tam pracę.
Z.K.: Co Pan sądzi o ostatnich sondażach Dobrej Opinii, jak pan się do nich ustosunkuje?
M.B.: Wie Pan, te sondaże wywołają na mojej twarzy uśmiech. My wiemy, kto je robi i na czyje zlecenie. Te informacje mnie nie tylko rozśmieszają, ale też mobilizują. Pamiętajmy też o tym, że ta kampania się dopiero rozpoczęła.
W najbliższym czasie Maciej Bursztein zaprezentuje szczegóły swoich postulatów na specjalnie zorganizowanych konferencjach. Będziemy o tym, a także o ruchach innych kandydatów, Państwa informować.
