– Dla nas i dla Bukaresztu to mecz jak mały finał – mówi Karalek. – Oni zagrają praktycznie w pełnym składzie, a my, mimo problemów zdrowotnych, jedziemy tam z nastawieniem, by oddać wszystko, co mamy. Nie mamy innego wyjścia. Nóż w zęby i walczymy do końca.
Białoruski obrotowy z uznaniem wypowiada się o rywalu, podkreślając jego siłę i indywidualności.
Karalek zauważa, że po zmianie trenera, którym został selekcjoner reprezentacji Portugalii, Dinamo potrzebuje jeszcze czasu na pełne zgranie, ale potencjał Rumunów jest ogromny.
– Nowy trener wniósł sporo nowego. To drużyna, która na pewno z meczu na mecz będzie wyglądać coraz lepiej – przyznaje.
W Kielcach nastroje są bojowe, choć zespół boryka się z poważnymi brakami kadrowymi.
– Wiadomo, że brakuje nam kilku kluczowych zawodników: Aleksa Dujszebajewa, Michała Olejniczaka czy Szymona Sićki. To ludzie, którzy robią różnicę. Ale nie ma co narzekać. Musimy radzić sobie tym, co mamy. Każdy z nas wie, że teraz liczy się walka, serce i charakter – mówi stanowczo obrotowy.
Karalek podkreśla, że kluczem do sukcesu będzie postawa w defensywie i ograniczenie liczby czystych pozycji rzutowych dla rywala.
– W meczu z Płockiem rywale oddali aż 37 rzutów i to za dużo. Teraz musimy być bardziej agresywni w obronie, grać twardo, przesuwać się i nie pozwolić im złapać rytmu. Nie możemy spóźniać się w wyjściach do rzutów z drugiej linii – tłumaczy.
Pomimo trudnej sytuacji kadrowej, obrotowy widzi pozytywy w ostatnich tygodniach i coraz lepsze zrozumienie w defensywie.
– Trochę czasu zajęło nam przyzwyczajenie się do nowych ustawień. Wcześniej z Olejem mieliśmy więcej rotacji, a teraz z Teo gramy praktycznie pełne 60 minut w obronie. Na początku było ciężko, bo wcześniej rzadko byliśmy razem na środku. Ale z każdym meczem wygląda to lepiej, coraz lepiej się rozumiemy i to widać na boisku – dodaje.
Na koniec Karalek podkreśla, że zespół, mimo trudności, jedzie do Rumunii po zwycięstwo.
– Nie ma co kalkulować. Wiemy, że będzie gorąco, ale jeśli damy z siebie wszystko w obronie i będziemy konsekwentni w ataku, to możemy wracać do Kielc z uśmiechem i dwoma punktami – kończy Artsem Karalek.