Industria Kielce zmaga się z poważnym kryzysem, przegrywając cztery kolejne mecze. Na naszych oczach dzieją się rzeczy, które dla wielu kibiców mogą być istnym koszmarem. Brak zwycięstwa przed własną publicznością oraz kolejne porażki, wynikające z błędów zespołu, sprawiają, że jutrzejsze starcie z Kolstad urasta do rangi „małego finału” o być albo nie być. Porażka nie wchodzi w grę, a każda strata punktów może spowodować ogromne problemy w klubie. Trener Talant Dujszebajew doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to najważniejsze spotkanie w dotychczasowym przebiegu sezonu.
Jednym z głównych problemów drużyny jest słaba postawa bramkarzy, którzy zawodzą na całej linii. Mimo posiadania trzech golkiperów, zarząd klubu zdecydował się zakontraktować 35-letniego Słoweńca z doświadczeniem w niemieckiej Bundeslidze oraz w kadrze narodowej.
-Kto powinien budować obronę – bramkarz czy obrońcy? Tutaj wszystko zależy od współpracy. Nie krytykuję nikogo, ale muszę przyznać, że jest bardzo trudno. Wszyscy musimy się wspierać – i bramkarze, i zespół. Jeśli coś nie wychodzi, trzeba zacisnąć zęby i walczyć. Słoweniec, którego zakontraktowaliśmy, wniesie doświadczenie i spokój, co ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w głowach zawodników. To właśnie dlatego go sprowadziliśmy. Wiem, że Fernand rozumie moją decyzję. Liczymy, że już w jutrzejszym meczu zobaczymy efekty jego obecności. Mam nadzieję, że stanie się to impulsem zarówno dla pozostałych bramkarzy, jak i całej linii obrony – wyjaśnił Talant Dujszebajew.
Pierwsze spotkanie z Kolstad w Norwegii okazało się bardzo wymagające dla Kielczan. Ostatecznie, dzięki opanowaniu i chłodnej głowie Karaleka, udało się odnieść zwycięstwo.
-Im więcej, tym mniej. Im mniej, tym więcej. W Kolstad nie graliśmy na swoim poziomie, a mimo to zdobyliśmy sześć punktów. Kluczowe było to, że Sagosen i Johannessen byli wtedy kontuzjowani. Kiedy jedziemy na trudne mecze, jak ten w Magdeburgu, gdzie brakuje kilku zawodników, wygrywamy. Wracamy do pełnego składu i pojawiają się trudności. To sport, w którym nie da się wszystkiego przewidzieć – nie ma tu prostych recept jak w gotowaniu: 200 gramów mięsa, 300 gramów ryby, i wszystko działa. Musimy walczyć i to jest piękne w piłce ręcznej, że jest to sport zespołowy – dodał trener.
Do składu mistrza Norwegii wraca Sandro Sagosen, jeden z najlepszych zawodników na świecie i filar reprezentacji swojego kraju.
-Powrót Sagosena to ogromne wzmocnienie dla Kolstad. To zawodnik klasy światowej, który może rozstrzygnąć losy każdego meczu. Na każdej pozycji mają graczy z najwyższej półki. Nawet jeśli wygramy, czeka nas jeszcze cztery mecze po przerwie zimowej, więc wiele może się wydarzyć. To jednak kluczowy mecz, który otwiera nam drogę do walki o wyjście z grupy. To pierwszy taki „finał” w tym sezonie– podsumował szkoleniowiec.
Początek jutrzejszego spotkania zaplanowano na godzinę 18:45.