Jak zauważa Joanna E. Kaszuba – psycholog, terapeuta i mentor pracy z emocjami i ciałem – organizm wysyła wyraźne sygnały, gdy funkcjonujemy ponad siły. To mogą być napięciowe bóle głowy, bezsenność, problemy żołądkowe, obniżona odporność czy nawracające infekcje. – „To nie przypadek. Ciało w ten sposób mówi: zatrzymaj się, odpocznij, posłuchaj mnie” – tłumaczy specjalistka.
Choć termin work-life balance brzmi dobrze, w praktyce często okazuje się niemożliwy do utrzymania, jeśli nie rozumiemy, jak funkcjonuje nasz organizm. Ciągła dostępność, brak prawdziwego odpoczynku i presja osiągnięć sprawiają, że organizm reaguje stresem, który z czasem może doprowadzić do choroby.
Psychobiologia wskazuje, że za wieloma dolegliwościami stoją niewyrażone emocje i konflikty wewnętrzne. – „Objawy fizyczne to nie kara, lecz informacja. Ciało sygnalizuje, że coś w naszym życiu wymaga uwagi” – wyjaśnia Joanna Kaszuba.
To podejście opiera się na przekonaniu, że ciało, emocje i doświadczenia są ze sobą ściśle powiązane. W tym ujęciu objawy somatyczne są sposobem, w jaki organizm komunikuje psychiczne napięcia i stres. Psychobiologia łączy wiedzę z zakresu psychosomatyki, neurobiologii i psychoterapii, by pomóc zrozumieć, dlaczego w określonych sytuacjach ciało reaguje konkretnymi dolegliwościami.
Jak tłumaczy specjalistka, komunikaty wysyłane przez ciało mogą mieć subtelną formę: zmiany w oddychaniu, napięcie mięśni, drżenie rąk, stan skóry czy postawa ciała. Uważność na te sygnały pozwala zatrzymać się i zapobiec rozwinięciu poważniejszych schorzeń. – „Ciało to fizyczny zapis naszych emocji i przeżyć. Gdy zaczniemy je słuchać, mamy szansę na prawdziwą zmianę” – mówi Kaszuba.
Związek między ciałem a psychiką nie jest nowym odkryciem. Już Hipokrates zauważał, że na zdrowie człowieka wpływają emocje, styl życia i środowisko. W XIX wieku pojęcie psycho-somatyki wprowadził niemiecki lekarz Johann Christian Heinroth, który opisał, że niektóre choroby mają swoje źródło w psychice, stresie czy poczuciu winy.
– „Zrozumienie tej zależności to dopiero początek. Kluczowe jest, by nauczyć się rozpoznawać emocje i napięcia, zanim doprowadzą do choroby. W pracy z pacjentami pomagam odkryć ukryte konflikty i emocje, które mogą mieć wpływ na ciało. Często są to dawne doświadczenia, które zepchnęliśmy w nieświadomość, a które wciąż oddziałują” – tłumaczy Joanna Kaszuba.
Psycholog porównuje chorobę do alarmu: – „Kiedy w domu wybucha pożar, pojawia się straż pożarna. W ciele ten ‘pożar’ to choroba – sygnał, że trzeba działać. Ignorowanie objawów prowadzi do ich nasilenia. Właśnie dlatego edukacja i świadomość są tak istotne – uczą, jak reagować zanim pojawi się kryzys”.
Wielu z nas bagatelizuje objawy stresu, odkładając odpoczynek na „po urlopie” lub „po ważnym projekcie”. Niestety, takie podejście prowadzi do przeciążenia. – „Najskuteczniejszym sposobem dbania o zdrowie jest zapobieganie, a nie gaszenie pożaru. Nie zawsze mamy wpływ na sytuacje życiowe, ale mamy wpływ na to, jak na nie reagujemy” – podkreśla ekspertka.
Reakcja emocjonalna i biologiczna decyduje o tym, czy organizm utrzymuje równowagę, czy uruchamia mechanizmy obronne. Długotrwały stres powoduje nadprodukcję hormonów takich jak kortyzol czy adrenalina, co skutkuje spadkiem odporności, problemami ze snem, trawieniem i ogólnym wyczerpaniem.
Świadome reagowanie na stres, nauka regulacji emocji i wsłuchiwanie się w potrzeby ciała pozwalają odzyskać spokój. Wtedy aktywizuje się układ przywspółczulny – odpowiedzialny za regenerację i zdrowienie.
– „Nasze ciało zawsze do nas mówi. Trzeba tylko nauczyć się go słuchać” – podsumowuje Joanna Kaszuba.