Przewodniczący zespołu kontrolnego, radny PiS Piotr Kisiel, podkreślił, że analiza opiera się wyłącznie na dokumentach przekazanych przez prezydentkę Kielc. – Nie wszystkie delegacje mają wskazany cel, w wielu przypadkach nie wiadomo, kto uczestniczył w wyjeździe ani jakie były jego koszty. Z dokumentów, które otrzymaliśmy, nie wynika wprost nawet, w jakim celu dana delegacja była realizowana – mówił.
Jak dodał, brak jest także jednolitych kryteriów dotyczących organizacji i rozliczania wyjazdów. – Każda delegacja tak naprawdę rządziła się swoimi prawami. Nie było jasno określonych reguł, wedle których powinna być przygotowana, realizowana i później oceniana. Nie tak chyba powinna wyglądać kwestia związana z wydatkowaniem środków publicznych – zaznaczył Kisiel.
Krytycznie o stanie dokumentacji wypowiedział się również radny PiS Jarosław Karyś. – Mamy do czynienia z chaosem i brakiem jednolitych zasad. Niektóre delegacje trudno uznać za zasadne z punktu widzenia interesu miasta – stwierdził.
Karyś zwrócił uwagę na brak regulacji dotyczących mniejszych wydatków. – Regulaminy obowiązujące w mieście dotyczą wydatków powyżej 15 tysięcy złotych. Poniżej tej kwoty praktycznie nie ma reguł. To niepokojące, bo 15 tysięcy to nie jest mała kwota i powinna być regulowana – ocenił radny.
W podobnym tonie wypowiedział się radny Maciej Jakubczyk, który wskazał na brak przejrzystości. – Żadna instytucja państwowa nie mogłaby funkcjonować na takiej bazie rozliczania wyjazdów służbowych. Brak dostarczania dokumentów, brak transparentności, brak faktur, brak raportów końcowych – to wszystko utrudniało pracę komisji – wyliczał.
Jakubczyk zaznaczył też, że część urzędników, którzy byli uczestnikami wyjazdów, nie pamiętała szczegółów delegacji. – To pokazuje, jak niewystarczająco pomagano komisji. To jest wstyd dla Kielc i pokazuje, że procedura przygotowywania delegacji od lat jest nieprzemyślana – skomentował.
Innego zdania była radna Platformy Obywatelskiej Katarzyna Czech-Dominguez, która zwróciła uwagę na brak jasnych zasad dotyczących organizacji wyjazdów. – Brak kryteriów powodował, że mieliśmy problemy z uzyskaniem pełnej dokumentacji. Ale absolutnie nie obciążałabym odpowiedzialnością osób, które te delegacje przygotowywały, bo tych kryteriów po prostu nigdy nie było – tłumaczyła.
Radna podkreśliła, że rolą prezydentki Kielc jest także reprezentacja miasta. – Z punktu widzenia wydatkowania pieniędzy publicznych potrzebne są ścisłe reguły. Ale należy pamiętać o funkcji reprezentacyjnej prezydenta, który ma mandat, by promować Kielce i prowadzić rozmowy z partnerami zewnętrznymi – mówiła.
Zdanie odrębne wobec raportu zgłosił także radny PO Michał Piasecki. – Nie mogliśmy się podpisać pod oceną merytoryczną delegacji, ponieważ w naszej ocenie była ona w znacznym stopniu opinią subiektywną, a nie stwierdzeniem faktów – stwierdził.
– Ciężko porównywać delegacje pani prezydent, które miały charakter reprezentacyjny i kosztowały relatywnie niewiele, z delegacjami byłego wiceprezydenta Bartłomieja Zapały, które budziły duże wątpliwości. W przypadku pani prezydent zasadność wyjazdów była widoczna, a koszty niewielkie – dodał.
Na zakończenie konferencji przewodniczący komisji Piotr Kisiel przypomniał, że kontrola potrwa do 30 listopada. – Domagamy się, żeby zarząd miasta przedstawił komplet dokumentów, abyśmy mogli wyeliminować wszelkie domysły dotyczące naruszeń prawa. Nie chodzi o polowanie na czarownice, ale o rzetelną ocenę i wypracowanie zaleceń dla przyszłości – zapewnił.