W Katarze naszej reprezentacji brakowało wsparcia fanów, tych oddanych i zagorzałych pojawiło się tu niewielu. Byli za to szefowie z sekretarkami, panie malujące się na trybunach, a łączyła ich chęć pokazania się, lans. Takie mamy czasy, że na poważną imprezę piłkarską jedzie za dużo osób, żeby się pokazać w social mediach i zaistnieć przed rodziną, znajomymi. Cierpi na tym kadra Polski, której gra długimi momentami przypominała cierpienie.
W meczu z Argentyną biało-czerwoni zademonstrowali straszny antyfutbol, który przełożył się na porażkę 0:2, pieczętującą nasz awans do 1/8 finału. Mieliśmy dużo szczęścia, bo Meksyk Gerardo Martino był usposobiony wybitnie asekurancko (nie zrobiliśmy co się dało by wygrać, a Robert Lewandowski powinien wykorzystać karny), Arabia Saudyjska się nas wystraszyła, a w naszej bramce stał świetnie usposobiony Wojciech Szczęsny. Gdyby nie golkiper Juventusu przegralibyśmy wyżej z triumfatorem Copa America 2021 znacznie wyżej. Cel – 1/8 finału został osiągnięty, może brzydko, ale wróciliśmy po 36 latach oczekiwania do TOP 16.
Biorąc pod uwagę stan posiadania polskiego futbolu w Katarze zrobiliśmy znakomity wynik. Mamy braki na wielu pozycjach. W środku Krychowiak z Bielikiem w ofensywie grają jak w zwolnionym tempie, na skrzydłach jesteśmy znacznie słabsi niż na Euro 2016, wiele zastrzeżeń jest też do środkowych obrońców. Kamil Glik dawał z siebie maksa, ale już z Francją nie nadążał za rywalami. Jakub Kiwior jest jeszcze mało doświadczony, a Jan Bednarek za samo to, że gra w Premier League nie zasługuje na plac w kadrze.
Każdy liczy na wyczyny Lewego, a jemu brakuje wsparcia, tak jak Zielińskiemu lepszych pomocników obok. Wymagamy dużo od pierwszej reprezentacji zapominając o jej brakach, o tym, że Polska nie liczy się w kategoriach młodzieżowych, że w europejskich pucharach wypadamy słabo. Nasz futbol jest przeszyty strachem, a problem zaczyna się na dole, bo szkoleniem młodzieży zajmuje się wielu przypadkowych, nieudanych osobników. A to już nie jest wina Czesia, ani dziennikarzy. A w Katarze nikt po naszej drużynie nie uronił łzy.