- Jak to jest, że remontowane są wiejskie świetlice, organizowane spotkania noworoczne z mieszkańcami wiosek, dyskoteki, a mieszkańcom Iwanisk zabiera się rehabilitację, dostęp do dentysty, gdzie ja w tym wieku będe jeździł leczyć zęby? A na koniec tracimy grunty? - pyta mieszkaniec Iwanisk, obecny na sesji rady gminy, jaka odbyła się we czwartek (25.01). A sprawa swój początek miała kilka miesięcy temu.
Po jednej stronie drogi mogą się budować, po drugiej mają lasy..
W Iwaniskach od kilku miesięcy trwa konflikt mieszkańców z władzą. Wszystko za sprawą uchwalonego pod koniec października 2023 roku studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Z dokumentu wynika, że część działek prywatnych na ul. Podlesie i ul. Staszowskiej stało się działkami leśnymi. W przypadku ul. Podlesie problem jest bardziej złożony, bo po jednej stronie drogi można się budować, a po drugiej już nie. A leśny charakter gruntu może skutecznie uniemożliwić budowę domu i bez znaczenia jest fakt, czy sąsiaduje z innymi budynkami, czy znajduje się w środku lasu.
Pierwsze spotkanie mieszkańców Iwanisk z burmistrzem Markiem Stańkiem w tej sprawie odbyło się w listopadzie. Właściciele gruntów zarzucali burmistrzowi, że zgłaszane były uwagi do studium na etapie konsultacji, jednak żaden z wniosków nie został rozpatrzony.
- Na piśmie składałem uwagi a nie dostałem żadnej odpowiedzi, od tamtej pory minęło kilka miesięcy, a ustawa przewiduje 30 dni-mówi Ignacy Kargulewicz, właściciel działki na ul. Podlesie.
Główną obawą mieszkańców jest to, że działki zakwalifikowane jako leśne, mocno stracą na wartości. Burmistrz bronił uchwały, mówiąc, że właściciele gruntów dostaną dopłaty. - Nikt nie zostanie skrzywdzony, ponieważ będą dopłaty do działek leśnych, a jak ktoś chce się budować, to do trzech lat można składać o warunki zabudowy-mówił. Jednak nikogo to nie przekonało, ponieważ ceny działek budowlanych w Iwaniskach na znanym portalu handlowym wynoszą od 150 tys. zł do nawet 400 tys. zł, a dopłaty nawet rozłożone na kilka lat, są znacznie niższe.
Listopadowe spotkanie zakończyło się fiaskiem dla mieszkańców, ponieważ burmistrz Marek Staniek twierdził, że studium nie da się zmienić, a rozpoczęcie całego procesu od nowa, wstrzyma rozwój lokalnych kopalni. Tego samego dnia na stronie gminy, pojawił się film, w którym burmistrz poinformował, że dokument niczego nie cementuje, a plany zagospodarowania przestrzennego, które docelowo i tak mają odnosić się do studium, dla centrum gminy nie zostały uchwalone, ponieważ powstanie plan ogólny.
Problem wymyślony przez mieszkańców?
W sprawie niedługo później odbyła się nadzwyczajna sesja, w której udział wzięli mieszkańcy. Tam Zbigniew Kwiatkowski, kierownik referatu rolnictwa, rozwoju gospodarczego i promocji gminy powiedział, że studium nie zmienia przeznaczenia gruntów, może to zmienić jedynie plan zagospodarowania przestrzennego.
- Na tym etapie jest możliwość uzyskania warunków zabudowy, ale są pewne ograniczenia. Nie wszędzie gdzie są wpisane zalesienia, będziemy pozwalać na zabudowę-mówił Zbigniew Kwiatkowski. Wtedy głos zabrał burmistrz Marek Staniek-oby te działki budowlane kiedyś były odpowiednio opodatkowane. - Ale to będzie problem mieszkańców, a na razie są oni wyłączeni z dysponowania swoim gruntem. A po 78 uwagach mieszkańców, nie można było wyłożyć ponownie studium do wglądu? - mówił Marcin Serwinowski, właściciel gruntu na ul. Podlesie.
Pięć lat pracowali nad studium, a nie wiedzą jakie działki zostały zmienione
Radny Wojciech Bednarski, w trakcie sesji pytał burmistrza, czy wie ile działek i które zmieniły swoje przeznaczenie, odpowiedź jednak nie padła. A z odpowiedzi na interpelacje radnych wynika, że "wykonanie takiego wykazu, wymaga zlecenia firmie zewnętrznej, gdyż ona posiada niezbęde informacje do sporządzenia opracowania" (...) A to oznacza według radnego, że przez pięć lat pracy nad studium, ani radni, którzy głosowali za jego uchwaleniem, ani burmistrz, nie mają pojęcia co się w nim znajduje-mówi Wojciech Bednarski.
Sprawa po kilku miesiącach batalii trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach a jej temat ponownie pojawił sie na sesji rady gminy - Bo jak to jest, że najpierw burmistrz mówi, że się nie da nic zrobić, a później, że wszystko się da? Mówi, że popełniono błędy na etapie tworzenia studium, a radni sprzyjający burmistrzowi twierdzą, że błędów nie ma? - mówił Marcin Serwinowski, który zaskarżył uchwałę studium.
Niezależnie od rozstrzygnięcia WSA, sprawę mogłoby rozwiązać procedowanie planu ogólnego, do którego utworzenia gminy zobligowane są do 2026 roku. Wtedy, szerokie konsultacje i uwagi mieszkańców, pozwoliłyby uchronić działki od zmiany ich przeznaczenia.
- Ja chce, żeby jak najwięcej działek było przekształcone na działki budowlane, odzyskaliśmy prawa miejskie, a ludzie chcą się budować, o czym świadczy ich obecność na kolejnych spotkaniach i sesjach rady w tej sprawie-mówi radny PIS Wojciech Bednarski.
Do dziś zresztą można znaleźć artykuł na stronie gminy, która 1 stycznia 2022 roku stała się miastem, w którym władza przekonuje, że przez odzyskanie praw miejskich nie wzrosną podatki. "Wzrosłaby wartość gruntów lokalnych, ranga miejscowości Iwaniska i całej Gminy, a to miałoby znaczenie dla jej rozwoju" - iwaniska.eu
Na razie, dzięki przyjętemu studium, wartość gruntów może znacznie spaść, a mieszkańcy nie mogą spać spokojnie, dopóki władza nie spełni swoich zapewnień o przyjęciu planu ogólnego i szerokich konsultacji społecznych.
- I oby to nie były tylko obietnice wyborcze, tych było wiele, a później ludzie zostawali bez pracy i załatwionych spraw-mówi jeden z mieszkańców obecnych na sesji.
Do sprawy odniósł się Przewodniczący Rady Gminy Wiesław Kowalczyk-To nie jest ostateczna decyzja, to nie zagospodarowanie planu. Jeśli przy pracach nad planem ogólnym będzie możliwość zmiany, to jej dokonamy-mówił.
