Pierwszy set padł łupem drużyny gości 17:25. Ostrowczanki nawiązały walkę tylko do połowy tej części (7:7 i 15:15), później bardziej doświadczone gliwiczanki popełniały mniej błędów i pewnie wygrały tę część.
W drugiej części kibice zgromadzeni przy Świętokrzyskiej mogli oglądać bardzo zacięte spotkanie. Przez długi czas prowadzenie utrzymywały siatkarki KSZO (4:0, 10:5). Akademiczki pierwszy raz w tej części wyszły na prowadzenie przy stanie 17:18, chwilę później as serwisowy środkowej KSZO Kamili Kobus pozwolił pomarańczowo - czarnym wyrównać i za chwilę wyjść na ponowne prowadzenie. Młodym zawodniczkom Łukasza Marciniaka sił starczyło tylko do stanu 19:18 Końcówka należała jednak do gliwiczanek, które wyprowadziły swój zespół do wyniku 21:25.
W trzeciej części ostrowczanki próbowały nadrabiać ambicją, obiecujący był tylko początek (3:1), później rozpędzona drużyna z Gliwic budowała coraz większą przewagę (10:15, 12:21) by zakończyć tę partię wygraną 17:25.
Do drużyny bez kompleksów weszły zawodniczki z trzecioligowego SMS-u Ostrowiec Kaja Klepacz oraz Martyna Kmuk, które z pozostałymi dziewczynami miały jedynie poranny rozruch i jak podkreślił trener Marciniak - dziewczyny mają potencjał i powinny być zadowolone z udanego debiutu w pierwszej lidze przed własną publicznością. Całe spotkanie na pozycji libero rozegrała również powracająca do KSZO Wiktoria Rdzanek, występ 18- letniej ostrowczanki też należy uznać za udany.
- Były dobre momenty, przede wszystkim dziewczyny chciały pokazać się pokazać z jak najlepszej strony przed własną publicznością - powiedział po spotkaniu trener KSZO Łukasz Marciniak - Nie można odmówić im zaangażowania, choć czasem brakowało odwagi i spokoju w grze, czasem byliśmy za bardzo elektryczni ale ogólnie możemy powiedzieć że mecz na plus, tym bardziej że pierwszy w takim składzie. - Dziewczyny z SMS Martyna Kmuk i Kaja Klepacz przyszły do nas dziś rano na rozruch, tak że od razu zaliczyły debiut i pokazały się z dobrej strony przed własną publicznością. Jako trener zawsze powtarzam że chciałbym wszystkim zawodniczkom pograć, dzisiaj się to udało. Mam nadzieję że w tym tygodniu wszystkie dziewczyny pojawią się na treningach. Dziś szczególnie w pierwszym i drugim secie brakło spokoju i odwagi. W pierwszym secie gdy zrobiło się 16:16 zaczęliśmy popełniać głupie, dziecinne błędy. Taka jest kolej rzeczy młodego zespołu. Drugi set zaczęliśmy bardzo dobrze, od prowadzenia czterema czy pięcioma punktami i znowu zabrakło nam konsekwencji aby to utrzymać. To jest dopiero pierwszy mecz tych dziewczyn razem. W kadrze jeszcze mamy Oliwię Błaszczyk, która złapała kontuzję kilka tygodni temu, jeszcze nie wznowiła treningów, jak tylko dojdzie do siebie to na pewno znajdzie się w pierwszym składzie i pomoże temu zespołowi. Teraz zespół musi na nowo rozpocząć okres przygotowawczy w nowym składzie, nie wiem czy starczy na to czasu i cierpliwości.
- Niezależnie od tego co się wydarzy w następnym tygodniu, apeluję o jedność środowiska siatkarskiego tutaj w Ostrowcu - mówił asystent trenera KSZO Mikołaj Mariaskin - Dwa razy przeżywałem bankructwo klubu, najłatwiej jest wszystko zaorać i wycofać klub. Wszystko należy zrobić aby dokończyć rozgrywki, kosztem jakiegokolwiek wyniku. Apeluję o jedność i zdrowe podejście do tego, bo za to że dziś cztery dziewczyny z SMS-u zagrały, one potrafią grać w siatkówkę, każda zdobyła po kilka punktów, to są dziewczyny miejscowe, wszyscy byli zadowoleni a my z Łukaszem Marciniakiem byliśmy dumni że mogliśmy dziś ten zespół prowadzić. Trzymam kciuki za Ostrowiec, za nas i za dziewczyny. Mam nadzieję że wszyscy teraz nam pomogą, bo teraz najważniejsza jest pomoc i dobre słowo. Teraz trzeba dograć sezon, ogrywać dziewczyny i nie pozwolić aby siatkówka upadła. Taka piękna hala bez siatkówki w wydaniu pierwszoligowym to jest wstyd i każdemu mogę to powiedzieć otwarcie.
- To był ciężki mecz, przez te rewolucje jakie u nas nastały w tym tygodniu - skwitowała atakująca KSZO Monika Kacprzak -chciałyśmy zagrać jak najlepiej, nieźle nam to wychodziło, brakowało trochę zgrania. Nie grałyśmy ze sobą w takim składzie nigdy więc nie było łatwo, myślę że nie było też najgorzej i pokazałyśmy się z dość dobrej strony dla kibiców. Żałuje trochę drugiego seta, tylko cztery punkty dzieliły nas od zwycięstwa.
