Zaktualizowane na poniedziałek prognozy przesuwają tzw. ciepły sektor burzowy bardziej na zachód, co oznacza, że zwiększa się ryzyko wystąpienia gwałtownych zjawisk atmosferycznych na terenach powiatów: kazimierskiego, buskiego, pińczowskiego, staszowskiego, sandomierskiego oraz części opatowskiego i ostrowieckiego. To właśnie tam może dojść do rozwoju superkomórek burzowych i układów wielokomórkowych, przynoszących intensywne deszcze, silne porywy wiatru osiągające nawet 120 km/h, a miejscami również grad o średnicy do 3 cm.
Kulminacja zjawisk przewidywana jest na godziny popołudniowe i wieczorne. Chociaż część komórek może ominąć region, przesuwając się wzdłuż Wisły, ryzyko lokalnych podtopień i zalań pozostaje bardzo wysokie.
Jeszcze większym zagrożeniem niż burze wydaje się być nadciągający niż genueński – ten sam typ układu barycznego, który w maju 2010 roku doprowadził do katastrofalnej powodzi m.in. w Sandomierzu, a wcześniej – w 2001 – spowodował lokalne zalania i dramatyczne wezbrania w dorzeczu Kamiennej.
Tym razem sytuacja może wyglądać równie niebezpiecznie. Prognozy sugerują, że niż ten może zatrzymać się nad Polską i przez kilka dni stacjonować w wyjątkowo niekorzystnym położeniu względem województwa świętokrzyskiego. Już w nocy z wtorku na środę możliwe są pierwsze znaczące ulewy – nawet do 60 mm w ciągu kilkunastu godzin. Jednak prawdziwy dramat może rozegrać się od środy do czwartku, gdy spadnie nawet 180–200 mm deszczu.
Szczególnie zagrożone są okolice Przysuchy, Skarżyska-Kamiennej, Suchedniowa oraz dolina rzeki Kamiennej, zwłaszcza w rejonie Ostrowca Świętokrzyskiego, Kunowa i Chmielowa. W tych miejscach groźba powodzi jest wyjątkowo realna. Dodatkowo sytuację pogarsza fakt, że zbiornik w Brodach Iłżeckich – przez lata kluczowy w zatrzymywaniu fali wezbraniowej – wciąż pozostaje wyłączony z użytku z powodu przedłużającego się remontu. Podobnie jest ze zbiornikiem w Cedzynie, który nie będzie w stanie przejąć nadmiaru wody spływającej z okolic Kielc.
Choć prognozy jeszcze mogą ulec zmianie, aktualny scenariusz jest alarmujący. Z nieba może spaść równowartość kilku miesięcy opadów w zaledwie 48 godzin. Tereny, które jeszcze niedawno zmagały się z suszą i ryzykiem pożarów, teraz mogą stanąć przed groźbą powodzi błyskawicznej. Władze lokalne, służby ratownicze i mieszkańcy powinni być gotowi na każdy możliwy scenariusz.
Warto na bieżąco śledzić komunikaty pogodowe i nie lekceważyć ostrzeżeń – bo tym razem natura może nas bardzo surowo doświadczyć.