Szkoleniowiec Korony z uśmiechem podsumował widowisko, które kibicom mogło przypominać piłkarskie szachy.
– Nie był to mecz dla wszystkich, raczej dla koneserów. Bardzo zamknięty, system na system, a wtedy decydują umiejętności indywidualne. Liczyliśmy na błysk któregoś z naszych ofensywnych zawodników – Svetlin trafił w poprzeczkę, ale piłka nie wpadła – mówił Zieliński.
Trener podkreślał, że choć remis nie jest szczytem ambicji jego drużyny, to zdobycz wyjazdowa ma swoją wartość.
– Nie powiem, że jesteśmy szczęśliwi z tego punktu, bo jesteśmy ambitni, ale w Gdyni gra się bardzo trudno. Ten punkt doceniamy, a do tego mamy siódmy mecz z rzędu bez porażki i kolejne czyste konto – zaznaczył.
Dziennikarze pytali również o styl gry Korony. Wiktor Długosz niedawno chwalił Zielińskiego za „duży luz” w ofensywie.
– Duży luz to trochę za dużo powiedziane, raczej pozwalam chłopakom na improwizację na połowie przeciwnika. Fajnie, że Długosz mnie chwali – może dzięki temu utrzyma miejsce w składzie – żartował szkoleniowiec. – Nie ukrywam, że mamy teraz naprawdę spore możliwości w ataku, ale dziś to nie zadziałało.
Na minus Zieliński wskazał brak celnych strzałów.
– To świadczy też o dobrej defensywie Arki, ale fakty są takie, że nie stworzyliśmy realnego zagrożenia. Przed nami analiza i musimy to poprawić – ocenił.
Zapytany o postawę 20-letniego Stjepana Davidovicia, trener apelował o cierpliwość.
– Nic się z nim nie dzieje. To młody chłopak, dopiero wprowadzany do drużyny. Ma niekonwencjonalny drybling, dziś odbijał się od obrońców jak od muru, ale dajmy mu czas. Jestem o niego spokojny – zapewnił.
Na koniec Zieliński próbował znaleźć pozytywy, choć sam przyznał, że łatwo nie było.
– Bardzo ładna pogoda… Klasycy mówili, żeby minusy nie przesłoniły plusów. Jakieś plusy na pewno były, ale ocenimy po analizie. Takie mecze się zdarzają, trzeba iść dalej – podsumował.
Korona Kielce zachowuje więc passę meczów bez porażki, choć w Gdyni kibice mogli poczuć spory niedosyt. Kolejna okazja do przełamania ofensywy już w Pucharze Polski, a następnie w ligowym starciu z Lechią Gdańsk.