Obie strony deklarują troskę o przyszłość miasta, jednak diametralnie różnią się w ocenie sytuacji i sposobu wyjścia z impasu.
Agata Wojda: brak budżetu zablokuje rozwój miasta
Prezydentka Kielc ostrzega, że nieprzyjęcie budżetu do końca stycznia 2026 roku oznacza przejście na prowizorium budżetowe ustalane przez Regionalną Izbę Obrachunkową. W praktyce — jak podkreśla — miasto będzie mogło realizować wyłącznie zadania obligatoryjne, bez możliwości inwestowania i aplikowania o środki zewnętrzne.
Wśród możliwych konsekwencji wymienia m.in.:
• wstrzymanie remontów dróg i chodników,
• brak realizacji projektów z budżetu obywatelskiego,
• zawieszenie dotacji dla organizacji pozarządowych,
• brak programów profilaktyki zdrowotnej,
• utratę możliwości sięgania po środki rządowe i unijne.
Według magistratu zagrożone są projekty o łącznej wartości ponad 230 mln zł, z czego 184 mln zł to potencjalne dofinansowanie zewnętrzne.
– Bez budżetu miasto będzie funkcjonować, ale nie będzie się rozwijać. To oznacza stagnację i utratę wiarygodności w oczach instytucji finansowych i inwestorów – podkreślała Agata Wojda.
Marcin Stępniewski: budżet jest do poprawy, a nie do straszenia
Radni opozycji zdecydowanie odrzucają katastroficzną narrację władz miasta. Zdaniem Marcina Stępniewskiego budżet zostanie przyjęty, ale wymaga realnych korekt.
– Jesteśmy gotowi poprzeć budżet, ale z rzeczywistymi zmianami prorozwojowymi i proinwestycyjnymi. Straszenie mieszkańców jest niepotrzebne – mówił radny.
Opozycja wskazuje, że zgłosiła poprawki na około 30 mln zł, z czego prezydentka uwzględniła jedynie niespełna 10 mln zł. Kluczowym punktem sporu jest tzw. rezerwa inwestycyjna, która łącznie — według radnych — sięga około 40 mln zł.
– Ta rezerwa daje prezydentce zbyt dużą swobodę w wydatkowaniu środków bez realnej kontroli Rady Miasta. Miasto to nie jest jednoosobowy organ – podkreśla Stępniewski.
Spór o dialog i odpowiedzialność
Radni opozycji zarzucają Agacie Wojdzie brak bezpośrednich rozmów przed przedstawieniem projektu budżetu. Ich zdaniem decyzje dotyczące zakresu poprawek zapadły jednostronnie, bez rzeczywistego negocjowania kompromisu.
– Jesteśmy gotowi do rozmów, także publicznych, przy udziale mediów. Chcemy przesunięcia środków na drogi, bezpieczeństwo i tereny inwestycyjne. To nie jest atak polityczny, tylko próba nadania budżetowi realnie rozwojowego charakteru – zaznacza radny.
Prezydentka z kolei podkreśla, że rezerwy budżetowe są konieczne dla stabilności finansowej miasta i zabezpieczenia wydatków, których nie da się precyzyjnie przewidzieć na etapie planowania.
Co dalej?
Obie strony deklarują wolę porozumienia, jednak na odmiennych warunkach. Prezydentka Agata Wojda apeluje o szybkie przyjęcie budżetu w zaproponowanym kształcie, wskazując na ryzyko utraty środków i zahamowanie rozwoju. Radni opozycji, z Marcinem Stępniewskim na czele, domagają się korekt i realnego dialogu.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy uda się wypracować kompromis i uchwalić budżet, czy też Kielce wejdą w 2026 rok z planem finansowym narzuconym przez Regionalną Izbę Obrachunkową.