Spotkanie rozpoczęło się od dynamicznej akcji Cezarego Surgiela, który wykorzystał błąd w ataku zawodników Chrobrego Głogów. Choć goście mieli szansę na wyrównanie, ich starania zatrzymał bramkarz Bekir Cordalija. Przełamanie dla Głogowian nastąpiło w 3. minucie, gdy Rafał Jamioł popisał się efektownym rzutem, trafiając w samo okienko bramki. Radość gości była jednak krótka – chwilę później Łukasz Rogulski zdobył swoją pierwszą bramkę, ponownie wyprowadzając Kielczan na prowadzenie.
Już na początku meczu widać było różnicę poziomów między zespołami – Industria narzucała tempo gry, a Chrobry starał się minimalizować straty. Na uwagę zasługuje powrót po kontuzji Szymona Sićki, który wpisał się na listę strzelców, pewnie wykorzystując rzut karny. Rogulski podtrzymywał świetną formę, zdobywając swoją czwartą bramkę już w 9. minucie, podwyższając prowadzenie na 7:4.
Dominacja Kielczan była widoczna przez cały czas. Po kwadransie gry wynik 13:5 odzwierciedlał różnicę w jakości gry obu zespołów. W 18. minucie Dylan Nahi popisał się widowiskową interwencją w obronie, choć niestety jego wyskok poza linię pola karnego anulował przechwyt.
Chrobry próbował szczęścia rzutami z dystansu, jednak brakowało skuteczności i precyzji. Z kolei Kielczanie, mając bezpieczną przewagę, momentami grali z większym luzem, co nieco obniżało intensywność ich akcji. W 20. minucie Maksym Lobchuk obronił rzut karny wykonywany przez Szymona Sićkę, ale przewaga Kielczan utrzymywała się na poziomie 7-9 bramek.
Do końca pierwszej połowy zawodnicy Industrii kontrolowali przebieg gry, wykorzystując błędy rywali zarówno w ataku, jak i obronie. Chrobry miał problem z odzyskaniem piłki, gdy ta odbijała się od słupków, co dodatkowo frustrowało gości. Przewaga Kielczan przypominała momentami sparing, co znalazło odzwierciedlenie w pewnym prowadzeniu na zakończenie pierwszej części meczu, którą wygrali kielczanie 25:15.
Druga część meczu rozpoczęła się od szybkiego trafienia, które powiększyło przewagę Industrii Kielce do 11 bramek (26:15). Zmiana miała również miejsce na pozycji bramkarza – dobrze spisującego się Bekira Cordaliję zastąpił Miłosz Wałach. Początek drugiej połowy był niemal identyczny jak pierwsze minuty meczu – kielczanie z łatwością wykorzystywali błędy rywali, przechwytując piłki i zamieniając je na bramki.
W 37. minucie Kielce przekroczyły barierę 30 goli, co zapowiadało, że "magiczna 40" zostanie osiągnięta jeszcze przed końcem spotkania. W 40. minucie różnica wynosiła już 13 bramek (33:20), a Chrobry Głogów był bezradny wobec przewagi gospodarzy. Widoczna była determinacja drużyny, która po porażce w Danii chciała zademonstrować swoją siłę i szybko przejść do kolejnych wyzwań, w tym nadchodzącego meczu z norweskim Kolstad. Wicemistrzowie Polski nie pozwalali rywalom na wiele i skutecznie powiększali swoje prowadzenie – w 45. minucie wynik brzmiał już 36:22.
Ostatnie 15 minut meczu to już spokojne kontrolowanie przebiegu gry przez kielczan. Ich gra na boisku była prawdziwą przyjemnością do oglądania. Według wielu ekspertów, "rozgrywali radosny handball", bez większych komplikacji pokonując bramkarza Chrobrego. 53. minuta to moment, w którym liczba 40 goli została osiągnięta, po trafieniu Cezarego Surgiela. Końcówka meczu przebiegła już pod pełną dominacją Industrii, choć zdarzały się chwilowe momenty rozluźnienia w ich szeregach. Mecz zakończył się wynikiem 45:34 dla ekipy z Kielc.
Industria Kielce – KGHM Chrobry Głogów 45:34 (25:15)
Kielce: Wałach, Cordalija, Mestrić – Nahi 4, Surgiel 3, Sićko 1, Gębala 2, D. Dujszebajew 1, Olejniczak 8, Karacić, A. Dujszebajew 6, Maqueda 1, Kounkoud 4, Karaliok 5, Monar 3, Rogulski 6