Stan kadry
Kadra Industrii Kielce przystąpiła do spotkania w poważnie osłabionym składzie. Z powodu urazów w protokole meczowym zabrakło Klemena Ferlina, Piotra Jędraszczyka, Michała Olejniczaka oraz kapitana zespołu Alexa Dujszebajewa, który podczas treningu nabawił się kontuzji kolana. Talant Dujszebajew miał więc w ostatnich dniach sporo powodów do zmartwień. Francuzi, podbudowani zwycięstwem w Lizbonie, przyjechali do Kielc w świetnych nastrojach — pewni siebie, głodni gry i kolejnych trafień.
Nie takie Nantes straszne jak je malują
Od pierwszych minut widać było, że kielczanie będą musieli się solidnie napracować, by zatrzymać rozpędzonych rywali. Już na początku mogli objąć prowadzenie, jednak Piotr Jarosiewicz nie wykorzystał rzutu karnego, a pierwsza bramka padła po stronie gości. Wyrównał Artiom Karalek, potwierdzając dobrą formę. W czwartej minucie Adam Morawski popisał się znakomitą interwencją, broniąc rzut karny i wywołując euforię na trybunach Hali Legionów. Francuzi jednak szybko odzyskali rytm, błyskawicznie organizując atak.
Siódmą minutę znów zaznaczył Morawski, po raz kolejny zatrzymując rzut z siódmego metra. Mimo to po błędzie w obronie kielczanie ponownie stracili prowadzenie. Gospodarze jednak nie odpuszczali i natychmiast odpowiedzieli trafieniem. W 11. minucie za sprawą Artioma Karaleka wyszli na prowadzenie, choć w tej samej akcji ucierpiał Aleks Vlah, uderzony przypadkowo w twarz. Na szczęście po chwili wstał o własnych siłach.
Trzy minuty później Jarosiewicz ponownie stanął przed szansą z linii siódmego metra, ale znów lepszy okazał się bramkarz Nantes — Ignacio Garcia. Po drugiej stronie parkietu również nie brakowało błędów – Francuzi także nie wykorzystali rzutu karnego. Gra była twarda i momentami chaotyczna. W 18. minucie z boiska zniesiony został Szymon Sićko, który doznał urazu kolana po jednym ze starć. Pomoc medyczna błyskawicznie zareagowała, a zawodnik resztę pierwszej połowy oglądał już z ławki rezerwowych.
Zdecydowanie słabszy występ zaliczył Jorge Maqueda – żaden z jego trzech rzutów do 25. minuty nie znalazł drogi do bramki, a dwa razy piłka obiła słupek. W końcówce pierwszej połowy mecz przybrał formę wymiany ciosów – akcja za akcję, bramka za bramkę. Ostatecznie żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść i po 30 minutach na tablicy widniał remis 15:15.
Podrażnieni Francuzi pokazali charakter
Po zmianie stron pierwsi do siatki trafili goście — za sprawą byłego zawodnika Industrii Kielce, Nicoli Tournata. Kielczanie nie odpowiedzieli natychmiast, ale chwilę później Piotr Jarosiewicz pewnie pokonał z siódmego metra bramkarza Nantes. Od tego momentu gra toczyła się bramka za bramkę, jakby obie ekipy chciały sobie udowodnić, że łatwo tego dnia nie będzie.
Francuzi próbowali odskoczyć na dwie bramki, lecz kielczanie nie zamierzali odpuszczać. Obrona Industrii, choć niepozbawiona błędów, spisywała się solidnie. Ciekawie wyglądała też postawa Benoita Koukounda, który wysoko ustawiał się w defensywie i skutecznie utrudniał życie swoim byłym kolegom z reprezentacji. Nantes utrzymywało jednak minimalną przewagę – różnica dwóch trafień długo pozostawała niezmienna.
Mimo braków kadrowych gospodarze starali się nie dopuścić do sytuacji, w której rywal „odjedzie” na większy dystans. Pomagały w tym rzuty karne, choć nie zawsze skuteczne. W 41. minucie, przy stanie 19:21, Arkadiusz Moryto pomylił się z linii siedmiu metrów, a po chwili było już 19:22. Skrzydłowy szybko się jednak zrehabilitował, zdobywając dwudzieste trafienie dla Industrii.
Gdy wicemistrz Francji złapał rytm, trudno było go zatrzymać. Kielczanie walczyli ambitnie, lecz na kwadrans przed końcem goście prowadzili już 25:22, a po chwili powiększyli przewagę do czterech bramek. Wicemistrzowie Polski coraz częściej mylili się w ataku – brakowało im koncentracji i precyzji w decydujących momentach.
Jarosiewicz nie wykorzystał kolejnego rzutu karnego, a marzenia o zwycięstwie zaczęły się oddalać. Francuzi grali z niezwykłą organizacją – ich akcje były szybkie, płynne i skuteczne. Ledwo kibice zdążyli mrugnąć, a tablica wyników po raz kolejny pokazywała kolejne trafienia gości.
Z każdą minutą mecz przypominał coraz bardziej niekończący się koszmar. Ostatecznie Industria Kielce przegrała kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów 27:35, a z dorobkiem dwóch punktów pozostaje w dolnej części tabeli grupowej.
Industria Kielce – HBC Nantes
27:35 (15:15)
Industria Kielce: Morawski, Cordalija – Sićko, Kounkoud 2, Maqueda 3, Moryto 3, D. Dujszebajew 1, Kaddah 1, Karalek 7, Vlah 6, Rogulski, Monar, Jarosiewicz 2, Nahi 2.
HBC Nantes: Pesic, Biosca – Lagarde, Briet 3, Minne 13, Yoshida 1, Tarrafeta 3, Nyateu, Avelange Demouge 1, Ovnicek 3, Tournat 3, Gaber, Leopold 2, Abdi 6, Odriozola, Peyrabout.