W składzie kielczan na szczęście znalazł się Klemen Ferlin, którego występ do ostatniej chwili stał pod dużym znakiem zapytania. Wciąż brakowało jednak Michała Olejniczaka, Piotra Jędraszczyka, Szymona Sićki oraz kapitana drużyny – Alexa Dujszebajewa. Z kolei Orlen Wisła Płock przystępowała do tego spotkania w znakomitych nastrojach, po efektownym zwycięstwie nad mistrzem Francji, PSG. Nafciarze pokonali paryżan 35:32, całkowicie dominując drugą połowę meczu.
Zabrakło sił na drugi kwadrans
Mecz rozpoczęli mistrzowie Polski, którzy już w pierwszej akcji mogli objąć prowadzenie, jednak w bramce świetnie spisał się Adam Morawski. Kielczanie szybko odpowiedzieli trafieniem Artsema Karaleka, ale Nafciarze błyskawicznie wyrównali. Chwilę później Industria ponownie wyszła na prowadzenie po celnym rzucie Jorge Maquedy.
Żadna z drużyn nie chciała pozwolić rywalowi na „odjazd” w wyniku. Obie ekipy grały twardo w obronie i skutecznie w ataku, a pierwsze minuty spotkania stały na naprawdę wysokim poziomie. Rzadko w tym sezonie można było chwalić kielczan za ofensywę, ale tym razem gra Industrii wyglądała bardzo dobrze – zespół był zdecydowany, agresywny i pełen energii. Nawet często krytykowany Hassan Kaddah wpisał się na listę strzelców, wykorzystując lukę w defensywie Wisły.
Wicemistrzowie Polski, mimo osłabień, potrafili przeciwstawić się rywalowi. Tempo meczu było bardzo wysokie – gra toczyła się płynnie, bez dłuższych przerw. W 9. minucie Wisła objęła prowadzenie po bramce Gergo Fazekasa, jednak Alex Vlah szybko wyrównał na 7:7. Niestety, w kolejnych minutach kielczanom przytrafiło się kilka prostych błędów w ataku, które rywale bezlitośnie wykorzystywali. W 13. minucie Nafciarze prowadzili już 9:7, lecz chwilę później Arkadiusz Moryto trafił po raz ósmy dla swojej drużyny.
Kolejne fragmenty nie przyniosły większych zmian – Industria goniła wynik, a Wisła próbowała odskoczyć na kilka trafień. W 20. minucie po rzucie Mitji Jancy płocczanie prowadzili już 13:10, jednak przewaga szybko stopniała do jednego gola. Ostatnie minuty pierwszej połowy to zacięta walka o każdy centymetr boiska. Do przerwy lepsi byli goście, którzy schodzili do szatni z prowadzeniem 18:14.
Wisła klasę pokazała
Po zmianie stron kibice Industrii Kielce mieli ogromną nadzieję na poprawę sytuacji na parkiecie. Porażka z odwiecznym rywalem nie wchodziła w grę. Niestety już na początku drugiej połowy Leon Susnja zdobył kolejne trafienie dla Wisły, podwyższając wynik na 19:14. Kielczanie odpowiedzieli dopiero po chwili — z rzutu karnego trafił Piotr Jarosiewicz. Nafciarze jednak nie zwalniali tempa i w ekspresowym stylu znów powiększyli przewagę, która po kilku minutach wynosiła już sześć bramek (15:21).
Gra wicemistrzów Polski kompletnie się nie układała. Błędy w ataku, nieporozumienia w obronie i brak skuteczności powodowały, że rywale coraz mocniej się rozpędzali. Wisła grała prosto, ale skutecznie — ich akcje trwały zaledwie kilka sekund, w przeciwieństwie do mozolnych prób kielczan. W 35. minucie Theo Monar trafił w słupek, a chwilę później Przemysław Krajewski obejrzał czerwoną kartkę za trzeci faul.
Nie brakowało też ostrych starć. W 37. minucie po zderzeniu z Zoranem Iliciem na parkiet padł Piotr Jarosiewicz. Po analizie wideo sędziowie ukarali zawodnika Wisły jedynie dwiema minutami kary. W tym czasie goście grali nawet w podwójnym osłabieniu, co Industria potrafiła wykorzystać — po bramce Daniela Dujszebajewa przewaga Wisły stopniała do dwóch trafień (19:21).
Nadzieja na odwrócenie losów meczu jednak szybko zgasła. Benoit Kounkoud po chwili wylądował na ławce kar, a Melvyn Richardson pewnie wykorzystał rzut karny. Scenariusz był ten sam – kielczanie gonili wynik, a płocczanie skutecznie kontrolowali sytuację. Przewaga Wisły przez większość czasu utrzymywała się w granicach dwóch–czterech bramek, a każda strata Industrii oddalała widmo remisu.
Na kwadrans przed końcem drugą w tym meczu czerwoną kartkę obejrzał Zoltan Szita, przez co Xavier Sabate musiał rotować składem. Wtedy Arkadiusz Moryto trafił na 23:24, dając miejscowym iskierkę nadziei. Niestety, już po chwili tablica wskazywała 23:26 dla Wisły.
Końcowe minuty to pokaz siły mistrzów Polski i słabości gospodarzy, którzy mimo ambitnej walki nie potrafili doprowadzić do wyrównania. Emocje sięgały zenitu, pogoń trwała do ostatniej sekundy, ale to Nafciarze zagrali dojrzalej i skuteczniej.
W ostatnich sekundach tego meczu czerwoną kartkę i trzecią po stronie Wisły, otrzymał tym razem Dawid Dawydzik za niesportowe zachowanie, a mianowicie uderzenie w twarz Dylana Nahigo.
Ostatecznie Orlen Wisła Płock wygrała „Świętą Wojnę” w Hali Legionów 27:32.
Industria Kielce - Orlen Wisła Płock 27:32 (14:18)
Industria: Morawski, Cordalija, Ferlin - Kounkoud 2, Maqueda 2, Moryto 5, D. Dujszebajew 3, Kaddah 1, Karalek 2, Vlah 4, Rogulski, Monar 1, Jarosiewicz 6, Nahi.
Orlen Wisła: Alilović, Bergerud, Daszek 1, Borucki - Janc 5, Susnja, Samoila, Richardson 7, Zarabec, Fazekas 8, Krajewski, Dawydzik, Mihić, Ilić 2, Szita 1, Kosorotow.