Na stadionie obecna była spora delegacja kibiców z Katowic. Fani GKS-u, mimo otrzymanego zakazu, zasiedli na sektorach przeznaczonych dla kieleckich widzów. Dzięki temu, wyczuwało się prawdziwą, piłkarską atmosferę. Korona zakładała sobie, że musi zmazać plamę po nieudanym spotkaniu w Opolu. Od początku podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, byli zdeterminowani i pełni energii. Goście popełniali błędy w defensywie, przez wysoki pressing gospodarzy, stosowany niemalże w każdej strefie boiska. W kadrze meczowej pierwszy raz od bardzo dawna, zabrakło miejsca dla Piotra Malarczyka. Wychowanek Korony nie prezentuje się w ostatnim czasie najlepiej. Do wyjściowej jedenastki wrócił za to Michał Koj i tworzył środek obrony wraz z Mario Zebiciem i Kyrylo Petrowem. Opaskę kapitana założył Adam Frączczak, który również jest daleki od optymalnej formy, choćby takiej, jaką prezentował na początku sezonu. Wydawać by się mogło, że bramka dla Korony to tylko kwestia czasu, a jednak to goście objęli prowadzenie tuż przed przerwą. Adrian Błąd uradował fanów GKS-u pokonując Konrada Forenca. Obaj zawodnicy doskonale znają się z występów w Zagłębiu Lubin. Korona na przerwę schodziła pokonana, choć sprawiała lepsze wrażenie.
Drugą połowie kielczanie fatalnie rozpoczęli, bo GKS bez większych problemów podwyższył prowadzenie. Patryk Szwedzik wykorzystał wstrzelenie piłki w pole karne Filipa Szymczyka i z pierwszej piłki uderzył pod poprzeczkę. Podopieczni Rafała Góraka byli w tym spotkaniu konkretni i punktowali gospodarzy. Drużyna, która już tak naprawdę nie ma o co grać, pokazała pełen profesjonalizm, a zmierzająca do ekstraklasy Korona biła głową w mur. Z pozytywnych aspektów, można wymienić impuls, który dał Luka Zarandia po wejściu na boisko. Gruzin, wciąż odbudowuje swoją formę, ale można dostrzec u niego spore umiejętności techniczne. Jego niezły drybling, kilka rajdów i imponujące podania sprawiały problemy drużynie z Katowic. Dobry występ, Zarandia okrasił premierowym trafieniem dla kieleckiego klubu. Piłka odbiła się jeszcze od Jaroszka i zaskoczyła Dawida Kudłe. Bramka okazała się być honorowa, gdyż padła zbyt późno, bo w doliczonym czasie gry. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mogą zapomnieć o bezpośrednim awansie i powinni się skupić na odpowiednim przygotowaniu do meczów barażowych.
Korona Kielce – GKS Katowice 1:2 (0:1)
Luka Zarandia 90+4 - Adrian Błąd 43, Patryk Szwedzik 48.
Korona: Forenc – Zebić, Koj (59 Łukowski), Petrow, Danek – Podgórski (83 Corral), Szpakowski, Oliveira (59 Takac), Błanik (68 Zarandia) – Frączczak, Szykawka (68 Kiełb).
GKS: Kudła – Jędrych, Repka (81 Urynowicz), Woźniak, Figiel, Błąd (81 Kozłowski), Jaroszek, Rogala, Szymczak (65 Roginić), Kołodziejski, Szwedzik.
Żółte kartki: Takac - Szymczak, Rognić.
Sędzia: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).
Widzów: 5300.